Uroda
Bielenda – 2 kroki przeciw błyszczeniu Ogórek i Limonka
Niedawno opisywałam 2 kroki Bielendy przeciw przesuszeniom, dzisiaj idziemy w odwrotną stronę, nie lubimy się błyszczeć ;) W osiągnięciu tego celu mają nam pomóc właśnie maseczki Bielendy.
Maseczki pachną cytrusowo, bardzo orzeźwiająco. Przyjemny zapach, nie za ostry. Nie są tak wydajne jak maseczki awokado, o których pisałam TUTAJ. Wystarczają na 2 użycia i to tak oszczędnie ;) Znaczy to jedynie tyle, że są gęstsze ;) Opakowanie oczywiście wygodne, saszetki – wiadomo. Ładna kolorystyka, jest ok :)
Teraz to co najważniejsze, czyli działanie.
Ja jestem bardzo zadowolona, obecnie maseczki Bielendy są jednymi z moich ulubionych „saszetkowych”. Po użyciu skóra jest ładnie wygładzona, nawilżona, miękka i przyjemna w dotyku oraz… faktycznie matowa. Efekt ten utrzymuje się długo. Fakt, ja nie mam cery tłustej, czasem świeci mi się strefa T, ale przy mojej cerze maseczki sprawdzają się rewelacyjnie. Jeżeli po użyciu maseczki dodatkowo zmatowimy się troszkę pudrem to możemy śmiało wychodzić i się nie przejmować niczym. Wiadomo, jest to doraźne rozwiązanie. Jeżeli chodzi o używanie przed wyjściami no to naprawdę warto, bo przedłuża nam w jakiś sposób świeżość tej skóry. Jestem bardzo zadowolona i naprawdę polecam, tym bardziej, że koszt nie jest wielki – ja płaciłam 2,69zł (i najlepiej szukać po spożywczych mniejszych sklepach na działach z chemią i kosmetykami, bo są dużo tańsze niż w Realu, Tesco itd, gdzie tam kosztują ponad 5 zł).
Aaa, zapomniałabym. Moja koleżanka też używa właśnie tych maseczek i również jest bardzo zadowolona, więc coś w tym jest ;)
Używałyście tych maseczek? Jak Wasze wrażenia?
Ja używam kasztanowej na naczynka i również jestem zadowolona – chyba udała im się seria :)
Na to wygląda :)
Też ją mam, ale jeszcze nie zdążyłam użyć, bo wpierw chcę wykończyć moją maseczke od Lirene, którą uwielbiam :) ale zachęciłaś mnie do tej ogórkowej i będę musiała ją wypróbować jak najszybciej ;)
Ja póki co widziałam tylko kremy z Bielandy u mnie w mieście, na maseczki „saszetkowe” się JESZCZE nie natknęłam.
A może po prostu nie zwróciłaś uwagi? Ja tak czasem mam ;)
też jej jeszcze nie używałam. mam tłustą cerę więc na pewno ją wypróbuje :)
bardzo lubię całą zieloną serię :)
ja używałam dokładnie tego duetu maseczek, ale nie przypasował mi zupełnie.
Zachęciłaś.. :))
I dobrze, warto wypróbować! Tym bardziej, że koszt niewielki :)
Ja nie mam problemu ze świeceniem się więc jest raczej nie dla mnie:)
Muszę kiedyś wypróbować :)