Uroda
Lush – American Cream
Dziś na dywanik idzie kolejny produkt Lush, mianowicie odżywka do włosów American Cream. Wszyscy pisali już o tej odżywce, to teraz ja. Oczywiście zakupiłam dzięki tym pochwałom w internecie. Większość dziewczyn, które tylko miały możliwość używania tej odżywki polecały i dawały sobie ręce poucinać, że to rewelacja. A jak jest ze mną?
A dla mnie to bubel. Przereklamowany i nie warty tych pieniędzy.
Dlaczego?
1. Konsystencja taka śmieszna, ani gęsta, ani rzadka. Dziwnie zachowuje się na włosach. Włosy ją chłoną.
2. Nie ułatwia rozczesywania.
3. Włosy po użyciu są takie same jak i przed użyciem, czyli NIE ROBI NIC. Nawet przy dłuższym stosowaniu, bo o jednorazowym to nawet nie wspominam.
4. Po zmyciu jej robi się kołtun na głowie.
5. Twarda butelka, kiedy produktu jest połowa to musi już stać „do góry nogami”, inaczej nie ma szans jej wydostać.
6. Zapach z czasem staje się męczący, duszący, nie do zniesienia. Nie wiem gdzie tu niektóre dziewczyny wyczuwały truskawkę, może i wanilię czuć ale truskawkę?
7. Jest mało wydajna, trzeba jej dużo nakładać.
8. Nie ma co liczyć na jakieś wygładzenie, odżywienie, cokolwiek. Moje włosy nie są znowu nie wiadomo jak suche, ale nawet z nimi nic się nie dzieje.
9. Cena, cena, cena. Za wysoka, stanowczo.
Co w niej dobrego?
1. Być może zapach, jeśli używa się tej odżywki raz na jakiś czas. Utrzymuje się do następnego mycia.
Zwykle nie piszę recenzji w punktach, ale jestem zła na tą odżywkę i mogłoby mnie tu ponieść, a tak to jest krótko i na temat.
Ja jej nie polecę, zmarnowałabym w ten sposób komuś pieniądze. Jest na rynku mnóstwo lepszych i tańszych odżywek, które biją na głowę American Cream. Szczerze cieszę się, że nie zostało mi tej odżywki już dużo.
Miałyście z nią do czynienia? Co myślicie?
Tak na marginesie, założyłam Facebooka. Chętnych zapraszam do „polubienia”. Spowodowane to jest tym, że chciałam oddzielić trochę życie prywatne i zacząć widzieć też posty znajomych czasami, a nie tylko innych blogerek i firm ;) Uważam też, że to jest dużo szybszy sposób komunikowania się i może dyskusji też na inne tematy? Zobaczymy czy mój pomysł wypali, to dopiero początek i za wiele tam nie ma, ale przecież to się nadrobi. Jedynie pisanie w głuchą przestrzeń, to jakieś takie dziwne…
Jeszcze jedna sprawa, zastanawiam się ostro nad rozdaniem czy konkursem na moim blogu. Sama się zgłaszam do innych rozdań, a ja to co? Nawet nagrody sobie powoli zbieram dla Was, a bo i Was też coraz więcej to myślę, że lepiej jak nagród będzie więcej to może i jakoś więcej osób się ucieszy, jak obdaruję? Jeszcze musicie trochę poczekać, bo mam sesję i mnóstwo rzeczy na głowie, ale możecie się niebawem spodziewać czegoś ;)
To już koniec mojego gadania, pozdrawiam Was serdecznie, trzymajcie się ciepło w ten mroźny dzień!
a ja chcę, a nie mam skąd i błędne koło wielkości pizzy pepperoni:P
Z racji tego, że byłaś pierwsza (a tu chętnych pewnie by się znalazło więcej), mogę Ci ją wysłać, jeśli tylko chcesz przyjąć mniej niż połowę. Tylko musiałabyś mi dać z dwa tygodnie na wysyłkę, bo sesję chcę zamknąć. Pasuje Ci takie rozwiązanie? :)
jeszcze raz dziękuję! co do konkursu- zapraszam w takim razie na ten organizowany przeze mnie:)
też bym wypróbowała tej odżywki i niestety na chęciach się kończy:(
Super, byłabym wdzięczna :). Jakbym je też wyhaczyła również dam znać. Zapomniałam dodać, że one są produkcji Pierre Rene.
A to akurat się doczytałam już :) Szafa Pierre Rene to stoi na pewno w Jaśle a Naturze, bo i tam bywam i ostatnio była prawie pusta, to nie wiem, może zamieniali na MIYO?
Zostałaś otagowana: https://tylkopolskiekosmetyki.blogspot.com/2012/02/nigdy-nie-wychodze-z-domu-bez.html
nigdy nie próbowałam produktów lush, choć ciągnie mnie do nich niesłychanie :D zapamietam by omijać tą odżywkę :D
Ciekawa jestem czy na mnie się sprawdzi, czeka w kolejce do testów :)
Ja również byłam zawiedziona – w grudniu chyba zamieszczałam recenzję tej odżywki i miałam praktycznie takie same odczucia w stosunku do niej :)
„Konsystencja taka śmieszna” umarłam przed ekranem:)) bardzo fajnie powiedziane:]
Lubię kosmetyki Lush, szczególnie szampony w kostkach, ale jeśli chodzi o ta odżywkę to nawet przez chwilę kusiła mnie, tylko jakoś zawsze miałam wielkie zapasy innych odżywek :D a cena tej wydawała mi się nieco wygórowana. I może dobrze, że nie kupiłam ;)