Uroda
Pat&Rub znowu pozytywnie zaskakuje, czyli o balsamie do ust
Która z nas nie marzy produkcie do ust idealnym? Takim, co nawilży i sprawi, że usta będą zawsze gotowe na nałożenie nawet najbardziej wymagającej szminki? Ja lubię mieć zadbane usta, nienawidzę suchych skórek. Bardzo często śpię w grubej warstwie balsamu do ust, używam też peelingu, o którym również pisałam już na blogu i recenzję możecie przeczytać tutaj. Tak mniej więcej dbam o swoje usta, by wyglądały i czuły się dobrze. Na jakimś spotkaniu blogerek wpadł mi w ręce kosmetyk o którym chciałam napisać, ponieważ uważam, że warto poświęcić mu trochę miejsca na blogu.
Pat&Rub – Pielęgnacyjny balsam do ust Grejpfrutowy
Balsam do ust zamknięty jest w poręcznym odkręcanym słoiczku. Lubię takie, choć też nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez sztyftów. Łatwo się odkręca i nie jest za małe, dzięki czemu można tak wymanewrować palcem, aby nic się nie dostało za paznokcie. Swoją drogą, dlaczego w ofercie Pat&Rub nie ma jeszcze klasycznych pomadek ochronnych w sztyfcie?
Jego zwarta konsystencja mnie zaskoczyła. Zazwyczaj takie produkty są o wiele bardziej miękkie, ale to nie zawsze jest plusem. W takich temperaturach, jakie panują latem fajnie jest mieć produkt, który się nie roztopi i nie będzie spływał z ust. Balsam nie zmienia koloru naszych ust, pomimo, że jest żółty i myślałam, że będzie bielił usta. Jest transparentny i bardzo dobrze. Podoba mi się również to, że się nie klei. Nawet kiedy jakieś włosy się zaplączą na twarz to nie ma problemu z tym, bo się nie przyklejają do ust.
Jak z każdym balsamem, aplikację należy często ponawiać, tutaj nie ma jakichś trwałych rezultatów. To się zjada, wpija w usta.
Jego zapach jest bardzo przyjemny, choć delikatny i wcale nie „gorzki”. Wydawało mi się, że będzie tutaj czuć pewną goryczkę charakterystyczną dla grejpfruta ale nie, jest subtelny cytrusowy. Śmiało mogę powiedzieć, że bałam się go, ale ostatecznie polubiłam.
Moim zdaniem nawilżanie jest wystarczające, ale w okresie letnim. Zimą, podczas mrozów i wiatrów wydaje mi się, ba, nawet jestem przekonana, że nie da sobie rady. Nie martwię się tym jednak, bo i tak używam go głównie w domu, a poza nim wybieram sztyfty.
Wydaje mi się, że cena mogłaby być trochę niższa, bo jednak 39 zł to sporo jak za taki produkt. Zgodzę się z tym, że 10 ml to jest dużo (a wydajność niezła). Biorąc pod uwagę również fakt, że kosmetyk jest ważny 12 miesięcy od otwarcia no to mamy w sumie kolejne argumenty przemawiające za zakupem. Nie licząc oczywiście przyjemnego, naturalnego składu no i SPF15.
Produkt dostępny jest na stronie www.patandrub.pl. Mamy do wyboru również inne wersje zapachowe: różaną, kawową i pomarańczową.
Uwielbiam wszelkie balsamy do ust :D Więc chętnie wypróbuję choć cena nie zachęca niestety..
Czasem robią jakieś fajne promocje na kosmetyki, no ale to trzeba polować ;) Bo cena faktycznie trochę jednak jest wysoka :(
Ja ostatnio używam ich błyszczyku jako balsamu do ust – skład też ma tak naturalny, że spokojnie sprawdza się w roli nawilżacza. Kusi mnie jednak wypróbowanie tradycyjnego balsamu. Może jak trafię kiedyś na promocję, to się skuszę :)
Błyszczyk też mam, ale różaną wersję, którą bardzo lubię :)
balsam wydaje się być całkiem ok, ale wybrałabym inną wersję – nie lubię grapefruita :)
a ja też myślałam, że będzie okropny w zapachu, a okazał się bardzo fajny :)
Ja cały czas muszę nakładać balsam pielęgnacyjny na usta strasznie mam spękane.
Nawet latem masz taki problem?
chetnie sprobuję ale wersje rozana albo kawową :)
Ja kawowej bym chyba nie zniosła (chociaż o grejpfrucie też tak myślałam), ale różany mam błyszczyk i ma ładny zapach :)
Za dużo pieniędzy jak na balsam do ust, który nadaje się tylko do pielęgnacji ust latem…
czeka na mnie, muszę się za niego zabrać ;)
Koniecznie daj znać później jak się sprawdził, ale nie czekaj z nim do wielkich mrozów ;)
Ceny bardzo odstraszają mnie od tej firmy;/
A swoją drogą nie wiedziałam, że produkują w Polsce. Dobrze wiedzieć.
Ceny są straszne, ale produkty kuszą;)
Cena troszkę odstrasza ale ich kosmetyki są genialne :)
Oni i tak robią czasem niezłe promocje i wtedy warto kupować, ale wiadomo, trzeba polować ;)
Słodkie opakowanie! Ale ja bym go nie zużyła w 12 miesięcy, bo jest go za dużo :( aż 10ml i do tego piszesz, że nie poradzi sobie zimą to już w ogóle jest dla mnie na nie, bo właśnie zimą moje usta są w okropnym stanie :/ Ale fajnie, że Ty jesteś zadowolona :)
Pozdrawiam :)
Mam go :) już dosłownie końcówka mi została
Rzeczywiście szkoda że nie ma wersji tego balsamu w sztyfcie…
jestem zwolenniczką balsamów właśnie w tubce, może Pat wysłucha naszych rad :)
Ja jestem maniaczką jeśli chodzi o balsamy :D Kiedyś dla mnie ideałem był wiśniowy Carmex, ale teraz lubię sztyfty z Alverde.
mam go ;) I narazie jesczez go nie otworzylam :D