Powiew luksusu z Synesis
Perfumowany olejek do ciała o obiecującym zapachu „Czas dla mnie” podbił moje samotne wieczory rozkochując mnie…w sobie samej. Kosmetyk, który potrafi dowartościować każdą kobietę, sprawić, że czuję się piękna, do- i rozpieszczona do granic możliwości. Piękny, relaksujący, wyrafinowany i niebanalny zapach jest jednym z głównych atutów. Do tego nie jest przytłaczający ale bardzo długo utrzymujący się na ciele. Do tego stopnia, że budząc się kolejnego dnia nadal wyczuwam ten zapach na sobie. Jeśli chodzi o samo działanie to muszę powiedzieć, że również jestem pod jego ogromnym wrażeniem. Skóra jest rewelacyjnie miękka, zadbana, gładka i przez długi czas nawilżona. Owszem, nie wchłania się za szybko, jeśli skóra „nie chce go pić”. W moim wypadku górne partie ciała szybciej go wchłaniają, a nogi potrzebują dużo czasu, by go wchłonąć. Nie jest to może najbardziej komfortowe rozwiązanie jeśli chciałabym się nasmarować i zaraz ubrać do jakiegoś wyjścia, ale używam go zazwyczaj po wieczornej kąpieli, kiedy to mam dużo czasu na pielęgnację swojego ciała. Warto chyba tutaj też wspomnieć, że perfumowany olejek do ciała zawiera 5 składników aktywnych: masło shea, witamina E, koenzym Q10, Algi- Nannchloropsis Oculata , Szkarłatnica pępkowa (algi Porphyry Umbilicalis ), ekstrakt z ostropestu plamistego. Używam go już od jakiegoś czasu, na jedną aplikację na całe ciało wystarcza niewielka ilość produktu, więc naprawdę póki co to się nie boję, że mi się ten luksus szybko skończy. Ja go uwielbiam i na pewno polecam, jeśli tylko macie możliwość wypróbować. Miałam okazję wąchać również wersję o nazwie Słodka babeczka i pamiętam, że też bardzo mi odpowiadał.
:D ja chyba bardziej intensywnie go używam bo u mnie dużo więcej ubyło
Zdjęcie jest mocno archiwalne, niech Cię nie zwiedzie, bo na zdjęciu produkt prawie nie używany ;p Nie lubię pokazywać pielęgnacji, kiedy jest jej w połowie na przykład, bo jakoś mi tak głupio wygląda :D
Chyba, że tak ;D Ja sobie brzuch smaruję po kąpieli wieczorem ;)
Już go chcę!
Ja ostatnio lubuję się w oleejku do masażu Love Me Green oraz olejku (niby do kąpieli) Pat & Rub trawa cytrynowa :)
A ja właśnie Love Me Green nie znam, jeszcze ;)
LMG kuszą zapachami, wszystko co od nich mam świetnie pachnie.
Przestańcie mnie kusić, bo pójdę z torbami ;p
ooo musi być fajowy „)))))
ach :D uwielbiam pachnące olejki <3
Nie testowałam, ale wygląda obiecująco :)
Olejek sporo kosztuje, ale kusi, kusi… ;)
myślę, że moja sucha skóra szybciutko by go spiła :)