Scrub do ust Santa’s marki Lush
Jakiś czas temu przechodząc obok sklepu Lush weszłam tylko „zobaczyć”. Uwielbiam takie „zobaczenia”, bo to najczęściej właśnie wtedy udaje się co znienacka zakupić, co potem się u nas świetnie sprawdza. Tak samo było i z produktem, o którym chcę dzisiaj trochę opowiedzieć. Scrub do ust o świątecznej nazwie „Santa’s” pojawił się na półkach stosunkowo niedawno. Jest to limitowana edycja popularnych scrubów tej marki.
Wygląda zdecydowanie wyjątkowo – to co mnie urzekło to jego wyrazisty kolor oraz to, że na wierzchu ma posypane czerwone serduszka. Mega uroczo, dziewczęco i słodko. Każda pomocnica Mikołaja chce to mieć! Dlatego mam i ja.
Produkt jak zwykle zamknięty jest w szklanym małym słoiczku, który mieści 20g. Przyjemnie odkręcany, nie ma problemu, że jest za mały, spokojnie palce się mieszczą.
Czytając jego skład myślałam, że będzie mocno wiśniowy, ponieważ w składzie jest ekstrakt z wiśni oraz daktyli, ale najpierw co mi przyszło do głowy to cola, a dopiero później wiśnia! Zapach jest wiec typową wiśniową cola, którą się chce wąchać i wąchać. Co lepsze, jak każdy scrub marki Lush, można go po użyciu zwyczajnie zlizać, więc walory smakowe również gwarantowane. Kojarzy się to wszystko bardzo świątecznie, dlatego grudzień jest idealnym czasem na używanie go. Ja swój słoiczek noszę w torebce od pierwszego dnia i bardzo często po niego sięgam. Nie wiem czy bardziej ze względów smakowych czy dlatego, że fajnie działa.
Podobnie jak wszystkie inne scruby tej marki, tak i ten jest świetny. Ma idealną konsystencję, która nie sypie się za bardzo, tylko jesteśmy w stanie utrzymać nasz scrub na ustach i wykonać nim masaż. Dobrze się przykleja do ust i cukier jest wystarczająco szorstki, aby złuszczyć naskórek. Świetnie się sprawdza właśnie teraz, kiedy to najczęściej mamy problem ze spierzchniętymi wargami i trzeba je złuszczać oraz nawilżać częściej niż w innych porach roku.
Za słoiczek trzeba zapłacić £5,50, co jak dla mnie jest dość rozsądną ceną. Gorzej, że nie mamy tego w Polsce i trzeba ściągać zza granicy. Jeśli macie możliwość i brakuje Wam tego typu produktu w kosmetyczce to polecam – nie zawiedziecie się!
Wiśniowa cola <3
Najlepiej! Ale jak kupowałam to nie wiedziałam tego, tylko było na zasadzie: „o scrub, ooo nie mam żadnego… hmm, taki ładny, z serduszkami, no i Mikołaj idzie… BIORĘ” hahaha :D
Ale kolor to ma genialny :D
Iście grudniowy, wpasował się w klimat idealnie :)
I pasuje do Twojego mani :D
Nigdy nie pożądałam scrubu do ust, ale ten wygląda kusząco:) śliczne paznokcie!
A dziękuję, paznokcie w całości pokazywałam dwa posty temu w razie co ;)
Świetny scrub :)
Super jest, usteczka mam gładziutkie jak pupcia niemowlaczka ;)
Przede wszystkim pięknie wygląda. Aż chciałoby się zjeść :)
Ja używam starego sposobu na peeling ust, czyli szczoteczką, ale to kontrowersyjna sprawa :) Fajnie byłoby mieć taki śliczny peeling w słoiczku.
Uwielbiam wszystkie peelingi bez względu do czego :) Tylko nie ogarniam peelingów do skóry głowy ;/
matko ja jeszcze nic z lusha nie miałam :< a moje koeżanki się tlyko podniecają bo kupiły w NiemczechxD
zawsze chciałam mieć coś z „lasza”. do tej pory nic jeszcze nie wpadło w moje łapki :( Cóż, może kiedys.. :)
Z takim scrubem, to i ja chętnie bym została pomocnicą Mikołaja! :D