Co mam w swojej torebce?
Moja torebka zmienia się często, ale jej zawartość przeważnie jest ta sama. Owszem, niektóre produkty się wymieniają, kiedy to na przykład skończy mi się jakiś kosmetyk czy mam ochotę na inny kolor szminki. Wiele rzeczy noszę niepotrzebnie i zdaję sobie z tego sprawę, ale nie umiem się ich pozbyć choćby dlatego, ze czasem jednak mogą mi się przydać. Jeśli jesteście ciekawe co dźwigam codziennie ze sobą, to zapraszam na zdjęcia.
iPhone to jest taka rzecz, bez której nigdzie nie wychodzę. Niestety, w dzisiejszych czasach to jest ważniejsze niż dowód osobisty. Nie wyobrażam sobie powrotu do telefonu, który na przykład nie ma dostępu do internetu. Mam tu swoje zabijacze czasu (czytaj: gry, o których pisałam tu: https://www.bellitkaa.com/2014/04/o-kilku-pozeraczach-czasu-na-iphona.html), mam wszystkie społecznościowe aplikacje, mogę być w kontakcie ze znajomymi, z czytelnikami, ze wszystkimi.
iPod też mi towarzyszy zawsze. Nie znoszę używać telefonu do słuchania muzyki.
Klucze do domu, do samochodu wraz z wszystkimi dokumentami.
Woda. Nie jakaś kolorowa i koniecznie bez gazu. Bo nigdy nie wiadomo, gdzie dopadnie mnie pragnienie…
Gumy do żucia w kilku smakach. Czasem lubię, po prostu.
Portfel, gdzie zawsze jest trochę gotówki, karty bankowe, czasem jakieś lojalnościowe, bilet autobusowy i dokumenty. No i kilka zdjęć najbliższych mi osób.
Parasol, bo szkocka pogoda niestety nie rozpieszcza i to, że teraz świeci słońce nie znaczy, że za 10 min nie będzie ulewy.
Tangle Teezer, którego rzadko używam, ale jednak czasem się przydaje. Szczególnie tutaj, gdzie wiatr non stop hula i plącze mi włosy.
Długopis i kawałek papieru. Długopis mam zawsze, notes już niekoniecznie bo i tak większość notatek robię na telefonie.
Kindle nie jest zawsze w mojej torebce, ale dosyć często. Czasem jeżdżę autobusem do pracy i wtedy chętnie czytam.
W torebkowej kosmetyczce znajdują się zazwyczaj takie rzeczy jak: pilnik do paznokci, jakieś 3 sztuki szminek w rożnych kolorach, krem do rąk, lusterko i antybakteryjny żel. Poza domem raczej nie potrzebuje niczego więcej.
Wydaje mi się, że moja torebka wygląda dosyć przeciętnie. Staram się nie nosić zbyt wielu rzeczy w niej, aby mi nie było za ciężko. Co kilka dni oczyszczam ją też z zbędnych paragonów, kartek, karteczek czyli zwyczajnych śmieci, które nie wiem jakim sposobem tam się znajdują.
Co do samej torebki, to ostatnio towarzyszy mi dosyć duża czarno-beżowa marki River Island.
Dajcie znać jak sprawa przedstawia się u Was i czy też gromadzicie miliony paragonów w swoich torebkach!
Śliczny kolor błyszczyka Glazel :) Jeśli chodzi o zawartość mojej torebki, to staram się, żeby była jak najmniejsza. Nie lubię dźwigać. Portfel, chusteczki, pomadka lub błyszczyk, notes, długopis, komórka, torba ekologiczna czasem ( nie lubię reklamówek), kobiece zaopatrzenie sztuk jeden. I to wszystko w zasadzie co noszę w torebce na co dzień. Jak gdzieś jadę na cały dzień, to czasami wrzucam parasolkę i puder do poprawek. It’s all :)
U mnie parasol niestety musi być zawsze, bo pada regularnie i to bardzo często. Ten błyszczyk z Glazel jest świetny na takie codzienne używanie z racji tego koloru właśnie.
Jak to jest, że kobiety potrzebują wszystkiego a mężczyźni tylko portfela, kluczy do samochodu i telefonu?
A no tak, w Polsce torebki mamy zwykle lżejsze o parasolkę :). Kolor błyszczyka rzeczywiście idealny, sama wybieram podobne kolory. A faceci, wiadomo, oni są z innej planety. I w razie czego mają nas :)
Oj u mnie podobnie wiecej niepotrzebnych rzeczy niż potrzebnych, jeszcze paragony, kwitki itp.:)
Ja te niepotrzebne staram się regularnie usuwać, no ale przecież nigdy nie wiadomo co się może przydać ;)
Ja tez mam miliony paragonów!
Torebka bardzo mi się podoba. Zaciekawił mnie też balsam do ust Blistex. Jeszcze nie widziałam takiej wersji :)
Ten balsam pachnie świetnie!
Torebka jest piękna ;) Masz tego trochę.
Zapraszam do mnie:
https://alekssandrasssss.blogspot.com
W torebce nie mam miliona paragonów, za to jakieś ulotki. Paragony gromadzę w portfelu :)
No ja czasem też robię generalny przegląd portfela aczkolwiek wolę tam jednak mieć porządek :)
Trochę masz tych najpotrzebniejszych drobiazgów. Ale każda z nas ma podobnie. Ja mam też zawsze gdzies na dnie ukryty baton Allevo, na wypadek głodu, braku czasu na posiłek, stania w korku lub innego wypadku losowego :) Batonik w czekoladzie to pełnowartościowy posiłek, syci na wiele godzin i daje dużo energii.