Kobiece czytanie to nic innego jak książki lekkie, książki idealnie nadające się na coraz dłuższe jesienne wieczory. W większości pozycje o modzie, urodzie, nieskomplikowanych historiach czy różne poradniki. I to jest też tytuł nowej serii na tym blogu, którą rozpoczynam dzisiejszym postem.
Na pierwszy rzut mam 3 pozycje, które przeczytałam w ostatnim czasie. I wszystkie w jakiś sposób dotykają urody.
Paul Morand „Czar Chanel”
To jest pozycja, która ujrzała światło dzienne w latach 70ych, kiedy to Paul Morand przybył do Coco Chanel, aby spisać trochę jej wspomnień. Jednak w tym roku pojawiło się piękne wydanie, ulepszone o rysunki samego Karla Lagerfelda. Stanowi to ogromną wartość dodaną do lektury. Biograficzna opowieść składnia do nieco dłuższych refleksji nad ikoną, jaką niewątpliwie jest Coco. Znajdą się tam przeróżne spostrzeżenia, którymi chciała się podzielić z resztą świata. Niejednokrotnie ma się wrażenie, że trzeba czytać pomiędzy słowami, że aktorka przybiera wiele masek, aby zatuszować swoje niby idealne, ale jednak nie do końca idealne życie. Stara się być silną kobietą, jednak i ona ma swoje słabości. Książkę czyta się szybko, bo jest to postać bardzo intrygująca, co tylko sprawia, że szybko przerzuca się strony chcąc zgłębić tajniki jej życia.
Książkę można kupić tutaj: Wydawnictwo Literackie
Charlotte Cho „Sekrety urody Koreanek”
Kiedy tylko zobaczyłam tytuł książki i okładkę to wiedziałam, że muszę ją mieć. To jedna z niewielu książek, która kupiła mnie okładką, uważam, że jest fantastyczna. Przeczytałam tą pozycję w jeden weekend. Jest napisana lekkim, bardzo przystępnym językiem. Powiedziałabym nawet, że jej czytanie porównałabym bardziej do rozmowy z dobrą koleżanką, aniżeli czytanie poradnika. Może dlatego właśnie ta książka tak dobrze się sprzedaje na całym świecie. Nie jest w bufoniastym stylu, podaje gotowe rozwiązania na wiele problemów, uczy jak postępować ze swoim typem cery, a nawet, jak łatwo poprawnie rozpoznać, jaki mamy jej rodzaj. Całość napisana jest łatwym językiem, więc nawet osoby, które nie znają się za dobrze na pielęgnacji czy makijażu, świetnie odnajdą się tutaj i nie będą miały poczucia, że czytają coś o kosmicznych rzeczach. Wszystko jest wyjaśnione od A do Z.
W środku znajdują się również bardzo miłe dla oka ilustracje, które ładnie podsumowują całość każdego rozdziału.
Tak się złożyło, że niedługo po zakupie tej książki dostałam nawet zaproszenie na spotkanie autorskie z Charlotte Cho, jednak nie mogłam się na nim pojawić. Straszna szkoda, chciałabym ją poznać.
Jennifer L. Scott „Lekcje Madame Chic”
Lekcje Madame Chic to książka pełna amerykańskich banałów i z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu. Ona jest pełna stwierdzeń, że warto się cieszyć życiem. Tylko, że to samo zdanie jest pokazane na milion różnych sposobów. Powolne pieczenie tarty, delektowanie się kawą na tarasie. Wielu z Was wyda się, że to takie dyrdymały wyssane z amerykańskiego palca. Cóż, może i nie mam czasu, by wstawać o 5 rano tylko po to by wykonać pełny makijaż, iść do sklepu po świeże bułeczki, żeby ukochanemu mężowi zrobić super śniadanie – oczywiście bez pośpiechu. Jednak lubię do książki czasem wracać wieczorami i przeczytać sobie choć krótki jej fragment, aby przypomnieć sobie… o sobie. Że ja też jestem ważna, że te piękne filiżanki, które mam to nie są tylko dla gości, że super drogie buty nie muszą czekać na święta, abym mogła je założyć.
I to właśnie dlatego lubię tę książkę. Jest ona bardzo lekka, pełna banałów, jednak można coś z niej dla siebie wynieść.
Z miłą chęcią przeczytam wszystkie te książki :)
Mam na swojej półce tylko jedną z tych pozycji i jestem już w połowie :) MADAME CHIC! :))
Niesamowity blog kochana oraz zdjęcia! <3
Książki znam wszystkie, polecam!
http://www.loveanea.pl