Powrót do mojej przeszłości czyli kosmetyki Vatika
Kiedy widzę jakikolwiek kosmetyk marki Vatika to zwyczajnie się uśmiecham. One przywołują mi masę wspomnień, kiedy to 10 lat temu błądziłam po Londynie w poszukiwaniu sklepów z takimi egzemplarzami. Do dzisiaj pamiętam spojrzenia kobiet z Indii, kiedy pojawiałam się w sklepie jako nastolatka mająca naprawdę ogrom wiedzy o „ich” kosmetykach, skacząca po półkach i dokładnie wiedząca „co, po co i do czego”. W tamtym czasie takie miejsca gromadziły w większości ciemnoskóre kobiety, a nie bladolice kobiety, które jakimś cudem chciały dorobić się piękniejszych włosów.
To dlatego bez wahania zgodziłam się na propozycję przedstawienia tutaj kilku kosmetyków Vatika. Wybrałam ich 4, w tym dwa takie, które kiedyś były moimi hitami i zużyłam co najmniej kilkanaście butelek każdego z nich. Kolejne dwa to były jednak nowości, bo taka już moja natura, która uwielbia poznawać nowe rzeczy.
Miodowy peeling do twarzy DermoViva Vatika Dabur
Zaczynam od nowości, bo nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek miała okazję używać kosmetyków do twarzy z Vatika. Wybrałam miodową wersję peelingu, która skierowana jest do każdego typu skóry, jednak świetnie ma się sprawdzać również przy przesuszonej i tej wrażliwej. Cóż, z całej czwórki z tego produktu jestem zadowolona najmniej. Wynika to z tego, że peeling ma strasznie glutowatą konsystencję, która jest zwyczajnie obrzydliwa i dlatego niechętnie się po to w ogóle sięga. Aby nałożyć produkt na twarz, najpierw trzeba go sobie odrobinę porozcierać w dłoniach, bo inaczej produkt nie chce współpracować i zostaje w jednym miejscu. Jego działanie jest słabe, producent zaleca nam używanie peelingu 2-3 razy w tygodniu, jednak u mnie się to nie sprawdza. Prawdą jest, że peeling nie wysusza cery i ma działanie nawilżające, ale to nie jest to, czego oczekuję od tego typu kosmetyków. Kosztuje 15,90 zł za 150 ml.
Olejek kokosowy do włosów z rycyną i henną Vatika Dabur – grube i gęste włosy
Z beznadziejnego produktu, jakim okazał się peeling do twarzy przeskakujemy do mojego ulubieńca. Olejku, który kochałam 10 lat temu i który kocham teraz. Przez te wszystkie lata przetestowałam już wiele olejów do włosów, różnych mieszanek, różnych wersji olejów Vatika. I muszę powiedzieć, że to właśnie ten jest moim ulubionym! Uwielbiam go za to, jak w bardzo szybkim tempie potrafi otoczyć moje włosy najlepszą opieką i poprawić kondycję moich włosów. Jego zapach jest cudowny, a działanie banalne. Najchętniej nakładam go na noc i rano po prostu myję włosy jak zwykle, ale kiedy nie mam czasu to wystarczy, że wieczorem posiedzę z nim z 2 godziny. Świetnie się u mnie sprawdza, włosy od razu wyglądają na zdrowsze, są bardziej miękkie, sypkie, błyszczące. Mam ochotę powrócić do intensywnego olejowania włosów. Butelka 200 ml kosztuje 16 zł, co nie jest wygórowaną ceną, jak za taki świetny produkt. Bardzo polecam!
Maska do włosów Proteiny Jajeczne Vatika Dabur
Maska do włosów – jak możecie się już pewnie domyślać, jest drugim produktem, który w przeszłości rewelacyjnie mi służył. I dzisiaj moje włosy również go bardzo lubią! Ta maska przeznaczona jest do włosów zniszczonych, osłabionych, z rozdwajającymi się końcówkami. Producent zaleca, abyśmy trzymały ja 15 minut, najlepiej pod ręcznikiem. Muszę przyznać, że rzadko kiedy nakładam na nią ręcznik, ale przeważnie stosuję się do zalecenia czasowego. Włosy po użyciu tego kosmetyku wyglądają na ładnie odżywione, są super miękkie i przyjemnie ( oraz co ważne! nie za intensywnie) pachnące. Ciężko mi stwierdzić, czy kondycja moich włosów z dnia na dzień poprawia się bardziej dzięki masce czy olejkowi kokosowemu. Może to kombinacja ich obu, ale najważniejsze, że się sprawdza. Sprawdzała się zawsze, tylko na kilka lat zapomniałam o jej istnieniu. Kosztuje 27 zł za 500 g.
Krem do stylizacji włosów z czarnuszką – odbudowujący Vatika Dabur
Krem do stylizacji to dla mnie nowość, bo ja naprawdę rzadko stosuję tego typu produkty. Pomyślałam jednak, że skoro ostatnio ciągle robię sobie loki, to może warto jest pokusić się o coś takiego, co pomoże mi właśnie przy takich stylizacjach. Krem ma za zadanie odżywić włosy, dodatkowo nawilżyć oraz chronić przez czynnikami zewnętrznymi. Krem można stosowań na dwa sposoby: przed myciem zostawiając na 15 minut – po to by odżywić i nawilżyć włosy, bądź po myciu na wilgotne włosy, aby chronić je przed czynnikami zewnętrznymi. Można również pomieszać te dwa sposoby, dla mnie jednak jest to za dużo i zauważyłam, że przy tej ostatniej metodzie moje włosy dużo szybciej wyglądają na nieświeże. Krem sprawdza się u mnie dobrze, ale wtedy, kiedy pokuszę się o jedną, a nie dwie, aplikację. Mamy tu o dziwo do czynienia z lekką konsystencją, którą łatwo się operuje, szybko nakłada, spłukuje czy po prostu suszy. Opakowanie 140 ml kosztuje 14,50 zł.
Jak widać, nie wszystko przypadło mi do gustu i obecnie peeling szuka jakiegoś innego zastosowania, dużo chętniej używam go do dekoltu. Kosmetyki do włosów jednak są bezbłędne. Mam wrażenie, że one zatrzymały się w czasie i są dokładnie takie, jakie je pamiętam sprzed lat. Wszystkie te produkty możecie dostać w sklepie internetowym Magiczne Indie, ja szczególnie polecam Wam olejek oraz maskę jajeczną, bo to są moje hity.
miałam kiedyś z Vatiki sławny olej kokosowy, ale niestety nie był odpowiedni do moich włosów:/
Oni mają przeróżne kosmetyki do włosów, więc może warto dać im jeszcze szansę. Maski do włosów są super na przykład, nie zrażaj się :)
trzeba będzie wypróbować …. zaciekawiłaś mnie :)
U mnie też gości obecnie kilka produktów tej marki :)