Lifestyle
O blogowaniu, seksie i słodkim dzieciństwie…
O tym wszystkim ostatnio czytałam.
Tomek Tomczyk, autor kilku najbardziej znanych polskich blogów wydał książkę, którą pewnie większość z Was już przeczytało. Ja również. Tomka czytałam właściwie od zawsze, strasznie mnie irytował, a jednak jakoś mnie ciągnęło zawsze do jego tekstów. Do dziś gdzieś mam w pamięci jego stary tekst, w którym napisał, że jeśli raz wejdzie się do niego i nawet ze złością opuści to miejsce to i tak się kiedyś tam wróci. Miał rację. Nie był wtedy jakoś bardzo znany. Cenię go bardzo za to co robi i dlatego sięgnęłam po książkę. Mimo, że cały tekst jest skierowany do osób, które chciałyby żyć z bloga i dużo na nim zarabiać to i tak uważam, że sporo z niej można wyciągnąć, nawet mając inne podejście do pisania bloga i tworzenia własnego miejsca w sieci. Dodał mi trochę otuchy, trochę uspokoił, a nawet zmusił do spojrzenia na niektóre sprawy inaczej niż dotychczas. Polecam wszystkim blogerom, warto zapoznać się z opinią ludzi, którzy mają trochę więcej doświadczenia w tej dziedzinie.
Czy jest jeszcze ktoś, kto nie zna Małego Księcia? Ja ostatnio postanowiłam odświeżyć pamięć i przeczytać po raz kolejny, o czym ona traktuje. To krótka opowieść o tym, jak dzieci patrzą na świat, ale również przypomnienie sobie, jak ważne są podstawowe wartości człowieka, o których dorośli niestety często zapominają. Mały Książę jest idealnym przykładem przyjaciela, który nie do końca zdaje sobie sprawę z wagi przyjaźni. Padają w jego kierunku słowa Lisa o oswojeniu, które jak dla mnie są puentą całego utworu. Kocham tę książkę za to, że pomimo krótkiej treści ma w sobie masę przekazu. I to takiego, który łatwo dociera do czytelnika i staje się nadzwyczaj oczywiste.
Mam kilka ulubionych cytatów z tej książki:
„Wiesz… gdy się jest bardzo smutnym, lubi się zachody słońca…”
„…dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidzialne dla oczu.”
oraz
„Znacznie trudniej jest sądzić siebie niż bliźniego. Jeśli potrafisz dobrze siebie osądzić, będziesz naprawdę mądry.”
Książki, na które ostatnio sobie pozwoliłam to trylogia E L James o Greyu. Pięćdziesiąt twarzy, ciemniejsza strona i nowe oblicze Greya tworzą spójną opowieść o obrzydliwie bogatym mężczyźnie i zwykłej dziewczynie, którzy oczywiście poznają się przypadkiem i tworzą układ. Oparty jest on na seksie, ale Pan Grey ma niezwykłe oczekiwania, co w rezultacie prowadzi do różnych sytuacji.
Początkowa fascynacja Christianem przyniosła wiele uczuć i emocji. Ciekawość zżerała na samą myśl o tym, w jaki sposób kolejny raz uwiedzie Anę. I to tak mniej więcej w moim przypadku trwało do 3/4 pierwszej części. Im dłużej czytałam tym bardziej się męczyłam. Lubię erotykę w literaturze jednak ta powieść napisana jest dosyć płytkim jak na mój gust językiem. Nie przemówiła do mnie ta powieść, nie mniej cieszę się, że ją przeczytałam. Przynajmniej wiem o co dookoła tyle krzyku. Jest w tych książkach mnóstwo seksu i barwnych opisów, które faktycznie mogą przyprawić o niejeden lekki uśmiech na twarzy.
Odstępując jednak na sekundę od tematu przewodniego książki, chciałabym jednak jeszcze zwrócić uwagę na fakt, w jaki sposób autorka przedstawia rolę rodziców oraz dzieciństwa. To, w jaki sposób Christian przeżył kilka pierwszych lat życia zostało połączone z różnymi fascynacjami i skrzywieniami charakteru, jego nieufnością, brakiem pewności siebie i mnóstwem negatywnych cech, które Ana skutecznie zwalczała. Momentami, właśnie to najbardziej mi się podobało.
pierwszej nie czytałam, drugiej chyba o dziwo też nie, ale mam zamiar :-) a trzecią pozycję w 3-tomowej wersji ostatnio zakupiła moja siostra, więc prędzej czy później przeczytam :-)
Jak to, Małego Księcia nie znasz? O nie!
Mały Książę… Uwielbiam! Jest też cudowna książka Erica Emmanuela-Schmidta „Oskar i Pani Róża” gorąco Ci polecam. Grey mnie jakoś nie skusił, a Bloger…może kiedyś
Mnie Grey skusił, bo mi się koleżanki nim zachwycały, ale mnie jakoś nie ujął.
A Oskara chętnie przeczytam, może nawet w nadchodzącym tygodniu się uda :D Też jest taki prosty w przekazie jak Mały Książę?
Krótka książka, prosta w przekazie… i taka cudna!
Oskar i Pani Róża… na filmie płakałam jak dziecko. A Greya czytałam i mam mieszane uczucia, ale w sumie jestem na +. Dobry sposób na oderwanie się od codzienności :)
Zachecilyscie mnie do przeczytania :) Muszę ją znaleźć.
Nooooo ja wszystkie części Greya przeczytałam w ciągu pięciu dni w pracy;}) Jest niesamowicie wciągająca,ale pod koniec dla mnie robiło się już nudno,ciągle tylko śniadanie-seks,i tak w kółko.A jak doszłam do samego końca,byłam dosłownie wściekła,bo zupełnie inaczej wyobrażałam sobie zakończenie…
;)
No ja też chyba jakoś inaczej wyobrażałam sobie zakończenie w tej trylogii. Czyta się owszem łatwo, ale wiesz, ze to taka po prostu odmóżdżająca lektura i nic wiecej ;)
co do Tomka byłam u niego raz i nie wiem o co chodzi ale dla mnie jest totalnie obojetny :)
Teraz to całkiem inny Tomek. Kiedyś był inny, ale to nie znaczy, ze gorszy. Całkowicie zmienił swój styl ale charyzma została i dlatego go lubię :)
Jestem w trakcie czytania II tomu Greya i zastanawiam się gdzie ludzie widzą potęgę tej książki… Nie rozumiem.
ja blogera mam od dawna na kompie, ale jeszcze nie zabrałam się za przeczytanie. Za to małego księcia uwielbiam. Na pierwszą rocznicę kupiłam jedno wydanie, pozakreślałam w nim moje ulubione cytaty i dałam mojemu P :D
Super pomysł na prezent :)
Od Małego Księcia wolę Oskara i Panią Różę. Czytałam tylko pierwszą część 5o Twarzy Greya, początek drugiej był okropnie nudny i na tym zaprzestałam. Zawsze w książkach, które wydawane są częściami najbardziej podoba mi się pierwsza z nich. Poza tym wydaje mi się to wszystko takie aż za bardzo przerysowane.
Przeczytałam wszystkie trzy tomy, ale zdecydowanie pierwszy był najlepszy, dlatego, że było dużo szczegółowych opisów, a napisana była lekko i przyjemne ją się czytało. resztę czytałam bardzo się przy tym męcząc.
Ja trzeciej części to myślałam, ze już nie skończę.
Maly Ksiaze to oczywiscie lektura obowiazkowa!
Trylogie Greya rowniez przeczytalam. O ile pierwsza czesc wywolywala dreszczyk emocji, to juz dwie kolejne wydaly mi sie troche malo interesujace… ;)
Takie nudnawe no nie?
Przeczytałam ponad 300 stron pierwszego tomu Greya i naprawdę podziwiam ludzi, którzy dali radę przeczytać więcej.Nie rozumiem sukcesu tej książki. Wiem,m że trzeba czasem sięgnąć po coś lekkiego, ale po kolejnym obrocie oczami bohaterki i przygryzieniu przez nią wargi… nie dałam rady.
hahaha, Święty Barnabo, o czym Ty mówisz? ;)
To nie ja, to moja WEWNĘTRZNA BOGINI. :D
Przeczytałam Greya jednym tchem, skusiłam się nawet na podobną trylogię Crossa :) ale widzę ,że ta druga wzorowana jest w 80% właśnie na Greyu
Ja niestety jednym tchem nie dałam rady, ale liczy się fakt, że przeczytałam ;)
bloger – świetna książka, z pewnością do niej wrócę
greya – też wszystko czytałam – ani parzy, ani ziębi, ale wciąga :)
pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion
:)
Również zdzierżyłam jakoś całą trylogię Grey’a. Pierwsza część jeszcze jako tako, ale im dalej tym nudniej i bardziej przewidywalnie…
Blogera oczywiście czytałam, ale chyba zabiorę się za niego jeszcze raz :)
A Ty to powinnaś na pamięć go znać ;)
Mały Książę – uwielbiam! Intryguje mnie, że jest ona zarówno dla dzieci i dorosłych. Co do książki Tomka – zakupiłam – czeka tylko na przeczytanie. A Grey… wciąż mam dylemat.
To ja już od Greya wolę Małego Księcia. Naprawdę. Nie lubię płytkiej erotyki, od tego są harlequiny.
Dałam radę dojść jedynie do II tomu Greya… początek trzeciej części totalnie mnie zawiódł i straciłam ochotę na śledzenie dalszych losów Anastazji i Christiana :/ I część się wyłącznie jakoś broni ;)
planuję wrócić do Greya, ale nie wiem czy przebrnę znowu przez 1 część. ciekawi mnie książka, dość lekko się czyta, ale…. mimo to jakaś ciężkawa jest.
jedynie blogera nie czytałam, i raczej się nie skuszę ;)
znam Kominka osobiście i to JEST irytujący facet ale książkę można poczytać wybiórczo i wyciągnąć kilka niezłych wniosków. Mały Książę – hmmmm czytałam jako dziecko i mam wydanie chyba a 1976 roku – nie zrozumiałam jej póki nie byłam już nastolatką. Greya przebrnęłam kilkadziesiąt stron pierwszej części i odłożyłam – tego nie da się czytać bo to chłam jakich mało ale film obejrzę z czystej ciekawości
Bardzo podoba mi się książka Kominka. Nie jest typowym poradnikiem, nie da się również odczuć tego, że patrzy z góry na innych. Lekko, łatwo i przyjemnie się czyta.
Uwielbiam Grey’a ♥
W tej trylogii Greya, właśnie podobało mi się jak Anna na niego działała ♥ Że pod jej wpływem zmienił się
Świetne :))) :**
zapraszam zwariowaneee.blogspot.com