Uroda
CATRICE – LE Velcome to Las Vegas – Eyeliner
W szafach Catrice jest jeszcze limitowanka Welcome to Las Vegas. I jest tam bardzo dobry kosmetyk :) Zaraz Wam wszystko opowiem, a teraz zapraszam do zdjęć:
Liner kosztuje 16 zł. Nie jest to dużo biorąc pod uwagę jego jakość.
Dziwi mnie jedynie tłumaczenie nazwy tego kosmetyku na język polski jako automatyczna kredka do oczu, wierzcie mi, że jak najpierw wzięłam liner do ręki i szukałam ceny to jeszcze rozglądałam się za kredkami ;) No bo i w którym miejscu ona jest automatyczna?
Aplikator do malowania jest bardzo dobrze ścięty, dość twardy, na tyle, że chyba każdemu wyjdzie ładna kreska. Przy jednym pociągnięciu nie ma żadnych prześwitów. Jeśli chcemy, to możemy jedynie wzmocnić sobie kolor poprawiając kreskę.
Niestety mój aparat też nie pokaże go tak, jakbym chciała. Jest to czarny kolor ze złotymi drobinkami. Jak widać na moich zdjęciach, momentami wydaje się być nawet lekko zielony! To wszystko zależy od kąta padania światła. Kameleon, rewelacyjnie nadaje się na imprezy.
Co do wspomnianej rewelacyjnej trwałości. Jego nie rusza nic, naprawdę! Jedynie płyn micelarny i to nawet nie do końca. Zmywa się dość specyficznie, mianowicie łuszczy się, schodzi w takich małych płatkach. Trzeba się porządnie natrzeć, albo po prostu (ja nie lubię trzeć oczu) pomóc sobie delikatnie paznokciem. Nie rozmazuje się, nie odbija, absolutnie nic! On o prostu tworzy na powiece taką jakby folię. Drobinki nie odpadają, nie osypują się. Jak liner zaschnie, tak zostaje przez cały dzień, a nawet noc i do rana (sprawdzone przy okazji sylwestra;)).
Jestem baaaardzo zadowolona z tego eyelinera! Żeby wszystkie w takiej cenie spisywały się tak jak ten to byłabym szczęśliwsza :) Jeśli macie możliwość zakupienia go, to nie zwlekajcie. A tak przy okazji, to czy inne linery z tej firmy też są takie dobre?
Pozdrawiam serdecznie!
ładnie wygląda, ja mam czarny w pisaku i jest słaby, nie czarna czerń :(
Śliczny!
ładny! :)
śliczne te drobinki :)
jaki piękny kolor, choć dla siebie wolałabym coś w chłodnym odcieniu, może ze srebrnymi drobinkami…
choć i tak muszę najpierw wymęczyć moją paletę Sephory, na pojedyncze kosmetyki przyjdzie jeszcze czas;)