Granulki Regent House – Najlepsze zapachy do domu
Uwielbiam, kiedy w domu pięknie pachnie. Przetestowałam już różne zapachy do domu: były to różne rodzaje odświeżaczy powietrza i świece. Kiedy dowiedziałam się o Yankee Candle to nie mogłam się opanować, żeby nie kupować chociażby tartaletek, bo to taki cud! Tak chwalą, więc te miliony ludzi nie może się mylić! Owszem złe nie są, ale i tak nie rozumiem tej całej magii i mody na YC. Ja mam coś lepszego – Granulki Regent House!
Zaufajcie mi i zamiast dużej, przereklamowanej świecy Yankee Candle za stówę kupcie sobie 10 paczek przeróżnych granulek marki Regent House, o których znowu dzisiaj przypominam. Dostępne są na aromatella.pl. A tam przy zamówieniu na 99zł jest wysyłka za friko, więc fajnie. Zobaczycie, że będziecie zaskoczone tym, jak wyrazisty zapach można uzyskać paląc coś takiego. Koszt ten sam, a wrażenia na pewno inne, lepsze.
CO I JAK?
Granulki zapachowe to produkt na bazie naturalnej soli z dodatkiem olejku zapachowego. To doskonała alternatywa dla płynnych olejków oraz wosków, ponieważ także używa się ich w kominkach zapachowych, podgrzewając zawartość kominka świeczką tealight. Dzięki nim zapach można zmieniać tak często, jak tylko się chce lub rozkoszować się tym samym aromatem przez kilka godzin – bez bałaganu, rozlanej wody, czy czyszczenia kominka z zaschniętego wosku.
Granulki są bezpieczne, czyste i proste w użyciu. Do ich użycia nie potrzeba wody – wystarczy jedynie wsypać 1-2 łyżeczki produktu do kominka, a będą stopniowo, przez kilka godzin, uwalniać zapach olejków. Kiedy aromat zaniknie, a granulki wyblakną, należy je po prostu zastąpić nowymi.
Ja ostatnio skusiłam się na kilkanaście nowych dla mnie zapachów z różnych kategorii. Kupiłam świeże zapachy, owocowe, kwiatowe, typowo świąteczne. Dzisiaj opowiem po kilka słów aż o 12 zapachach. Pominęłam te świąteczne, bo do grudnia jeszcze sporo czasu ;) Chociaż muszę przyznać, że pora roku mi akurat nie przeszkadza podczas palenia żadnych zapachów w domu i biorę to, na co akurat mam ochotę. Muszę tutaj również wspomnieć, że ja granulek tej marki używam od 2013 roku i jestem wciąż bardzo zadowolona. Od tamtej pory zmieniam jedynie zapachy, ale jestem im wierna. Zachęcam do zapoznania się również z innymi zapachami, które miały okazję gościć u mnie, kiedy mieszkałam jeszcze w Polsce: część 1, część 2 oraz część 3. Od tamtej pory miałam 30 zapachów, to chyba moja najlepsza rekomendacja tych produktów.
Zaczynamy od gumy balonowej o zapachu melona! Cudownie świeży i pyszny zapach. Ślinka leci od samego wąchania. Uwielbiam takie spożywcze zapachy w mieszkaniu, szczególnie, kiedy mam dobre dni. Siadam wtedy z jakimś smakowitym koktajlem i rozkoszuję się otaczającym mnie powietrzem. Bo ono też pachnie rewelacyjnie i naprawdę nic więcej mi nie trzeba do szczęścia. Zapach jest bardzo świeży, idealny będzie dla fanów owocowych, słodkich zapachów, ponieważ można w nim wyczuć truskawkę, melona, brzoskwinię czy porzeczki.
Świeże pranie w połączeniu z morską bryzą i jakimiś dobrymi męskimi perfumami. Jeden z ulubieńców! Potrafi każde wnętrze przemienić w oazę spokoju. Pomimo, że to świeży zapach to jest bardzo intensywny oraz szybko roznosi się w pomieszczeniu. Jedną łyżeczkę granulek można spokojnie palić na 2 razy.
Będąc nastolatką lubiłam palić kadzidła. O nawet nie zliczę, ile razy moją Mamę doprowadziło to do szału. Ona się dusiła, a ja podsuwałam sobie pod nos coraz to inne zapachy. I to właśnie wtedy po raz pierwszy natknęłam się na zapach paczuli. Jednak kadzidła potafią być duszące, a w tych granulkach tego nie ma. Zapach paczuli został połączony ze słodką pomarańczą i wyszło genialnie! Tym bardziej, że to właśnie pomarańcza jest zapachem dominującym, a paczula gdzieś tam w tle ładnie to wszystko spaja i otula. Zapach idealny na wieczory.
Jak przystało na Motyla, jest lekki i ciężko go złapać. Łączy w sobie trochę polnych kwiatów, trochę jakby herbaty. Jest delikatny, ale wyczuwalny. Wciąż bardziej intensywny niż cokolwiek z YC ;) To przyjemny umilacz czasu na domowe posiadówki z drugą połową. Nie jest bowiem męczący i podoba się większości. Gości w moim domu naprawdę często.
Wydawać by się mogło, że skoro „oriental” to będziemy tu mieć do czynienia z ciężkim, jakimś takim trochę duszącym nawet zapachem, który idealnie nada się na długie, zimowe wieczory. Zaskoczeniem więc będzie połączenie ogórka i melona? Pewnie tak, ale zapach jest świetny, nie żałuję, że go zamówiłam. Jest bardzo świeży, sprawia wrażenie, że się jest w takim magicznym miejscu. To zapach z serii tych relaksujących, dlatego nie dziwię się, że nadano mu nazwę rodem z najlepszego SPA.
Zielona herbatka to zapach, który w opakowaniu pachnie inaczej, a kiedy się go zapali to nabiera kolorów. Z opakowania wydawać by się mogło, że to będzie zapach czystej zielonej herbaty. Tak nie jest, bo kiedy uniesie się w powietrzu to można wyczuć delikatne kwiaty i taką kwaskowość cytrusów. Bardzo zaskakujący zapach, ale niezwykle przyjemny. Nie jest też bardzo inwazyjny, super sprawdza się w dzień.
Pamiętacie cytrynową Mambę z dzieciństwa? No bo właśnie Cytryna i Limonka tak pachnie jak te gumy. Kwaśnie, jak na cytruski przystało. Przebija się przez ten zapach również słodycz, która nieco poskramia intensywność cytryny. Typowo spożywczy zapach, świetnie odświeża mieszkanie. A ja go uwielbiam czasem zapalić w kuchni.
Powinien być świeży, a okazuje się dosyć mdły. Jak na świeżość w sypialni to aż za bardzo. Uważam, że nazwa nie jest zbytnio trafiona w tym przypadku, aczkolwiek jeśli ktoś lubi te słodsze zapachy to Bedroom Fresh jest właśnie dla niego. Mi to pachnie trochę bzem, choć tak dokładnie to nie umiem go opisać. Ja nie bardzo za nim przepadam, póki co ten poszedł w odstawkę. Może przy innej porze roku się znów spotkamy.
Kokos, mango i papaja w jednym miejscu. Pachnie cukierkami, ale nie umiem przypomnieć sobie ich nazwy, wybaczcie. Nie potrafię też inaczej określić tego konkretnego zapachu. Jest przyjemny, jednak dla mnie trochę za bardzo kokosowy i może właśnie dlatego sypię go nieco mniej niż pozostałych, aby ta woń unosząca się po pomieszczeniu była jeszcze lżejsza. Dla miłośniczek kokosa to będzie idealne rozwiązanie.
Brightest Star
To mój kolejny ulubieniec. Perfumowany zapach miodowo-kwiecisty, który jednak łatwiej nazwać po prostu drogimi perfumami. Przywołuje na myśl elegancką Panią z telewizji. Jest bardzo wyrafinowany, subtelny, a zarazem wyrazisty i nie pozwalający o sobie zapomnieć. Nie trzeba go dużo, aby wypełnił pomieszczenie.
Bardzo intensywny kwiatowy zapach. Kryją się w nim nuty białego piżma i tuberozy. Muszę przyznać, że to jeden z tych moich ukochanych zapachów, który już staram się powoli oszczędzać ;) Wiecie, to taki szczególny zapach, który zawsze wprawia w najlepszy nastrój, cudownie odpręża i wypełnia całe mieszkanie spokojem i poczuciem, że to był dobry dzień. Polecam gorąco.
Ktoś, kto lubi zapach świeżego kokosu będzie na pewno zachwycony. Do tego zostały dołożone mango oraz papaja i to wszystko razem stworzyło idealną mieszankę. Z opakowania bardziej czuć kokosem, ale kiedy się dobrze rozpali i uniesie w powietrze to wtedy jednak przeważają owoce. Ja przyrównałabym ten egzemplarz do drinka Pina Colada, tylko bez ananasa, a z mango. Super.
Czujecie się skuszone? Ja póki co mam zapas swoich granulek, ale i tak mnóstwo zapachów mi pozostało do sprawdzenia. Kiedyś dokupię i na pewno Wam znowu przypomnę o nich. Między innymi dlatego, że wszyscy piszą o innych sposobach na zapach w domu, a granulki są o niebo lepsze.
Mnie teraz takie choróbsko dopadło i zero węchu :(
Ojoj! Tu kuruj się szybko, bo nie ma czasu na chorowanie ;) Niestety zima zawsze sprzyja takim osłabieniom :( Mam nadzieję, że Ci szybko przejdzie :*
Miałam kiedyś truskawkowe, ale jakoś o nich zapomniałam :)
I jak wrażenia przy tych truskawkowych?
Szczerze mówiąc to nie byłam zachwycona. Ale dam szansę innym zapachom
Zawsze warto dać szansę, może akurat trafiłaś na jakiś zapach, który Ci nie pasował, a może jest tak, że granulki nie są dla Ciebie ;)
Granulek jeszcze nie próbowałam, zwykle sięgam po woski. Ale Green Tea i Gentle Waters mogłyby mi się spodobać, bo lubię świeżości :)
Ja ostatnio to non stop palę granulki. Mam jeszcze trochę wosków YC, ale jak sobie przypomnę, że muszę to potem czyścić itd to mi od razu ręka idzie do pudła z granulkami ;)
Mi czyszczenie nie sprawia kłopotu. Podważam nożem na zimno i gotowe. Ale może faktycznie forma granulek i to ułatwia. Docenię jak spróbuję :)
No nie jest to jakiś dramat, ale jednak różnica. Wosk trzeba podważyć, a potem ja np zawsze jeszcze doczyścić brzegi, bo mi zostawia taki brzydki ślad. A granulki wysypuję i po sprawie ;)
Masz porównanie, to wiesz lepiej :) Niemniej ja mam ochotę na wypróbowanie tych granulek i zamierzam zamówić coś jak już wypalę woskowe zapasy :)
oooo, ciekawe! właśnie zastanawiałam się jak działają takie cudeńka, będę musiała spróbować zastąpić nimi woski:)
Są dużo wygodniejsze od wosków, bo nie ma pózniej zabawy z czyszczeniem kominka :)
No takich cudów to ja jeszcze nie widziałam :) Bardzo fajna alternatywa dla wosków, które trzeba łamać i robi się z tego tylko zabawa :) Zielona herbata mogłaby być dla mnie idealna – na pewno zapamiętam :)