EOS balsamy do ust – czy warto je kupić?
Zaraz po świętach Douglas sprawił mi niespodziankę i dostałam balsamy do ust marki EOS. Jeden miętowy „Sweet Mint”, drugi w wersji letnie owoce „Summer Fruit”. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że będę ich posiadaczką i gdyby nie Douglas to pewno sama bym ich nie kupiła. Jakoś tak mnie wcześniej nie kusiły i ani trochę nie mogłam pojąć jak te kuleczki mogły stać się hiciorem. No ale skoro już mam to oczywiście, że poddałam je testom!
Dodatkowa historia z nimi taka, że prawie zaginęły mi te balsamy na lotnisku. Wracając ze świąt do Aberdeen, przemili panowie na lotnisku rzucili moją walizką tak na taśmę, że pękła. Wysypało się tam kilka kosmetyków łatwiejszych do pozbierania, a kulki jakoś tak się przeturlały, że nawet tego nie zauważyłam i gdyby nie jakaś pani to nawet bym nie wiedziała, że jeszcze coś mojego się szwęda na taśmie. Dzięki niej odzyskałam swoje EOSki, za co pięknie jej podziękowałam. Tak to jest, kiedy jeszcze na szybko się dopakowuje jakieś drobiazgi ;)
Jak się u mnie sprawdziły te balsamy i przede wszystkim czy warto je kupić?
Balsam do ust bogaty w przeciwutleniacze, witaminę E, masło shea oraz olej jojoba nada aksamitną miękkość ustom, zachowując ich naturalną wilgotność. Produkt posiada właściwości odżywcze, regenerujące i antybakteryjne.
Nie zawiera glutenu, parabenów, ftalanów oraz wazeliny. Produkty EOS są w 95% organiczne i w 100% naturalne.
Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Beeswax/CERA ALBA (Cire d’abeille)*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Natural Flavor, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Stevia Rebaudiana Leaf/Stem Extract*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Tocopherol, Vaccinium Angustifolium (Blueberry) Fruit Extract*, Euterpe Oleracea (Acai) Fruit Extract*, Limonene**, Linalool**.
*Organic.
**Component of Natural Flavor. Certified Organic by Oregon Tilth.
Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Beeswax/CERA ALBA (Cire d’abeille)*, Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Natural Flavor, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Stevia Rebaudiana Leaf/Stem Extract*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Tocopherol, Vaccinium Angustifolium (Blueberry) Fruit Extract*, Euterpe Oleracea (Acai) Fruit Extract*, Limonene**, Linalool**.
*Organic.
**Component of Natural Flavor. Certified Organic by Oregon Tilth.
Muszę tutaj wytłumaczyć, że nie mogłam zrozumieć ich fenomenu głównie przez ich kształt. No bo taką piłkę to ani to go do kieszeni wygodnie schować ani nic ;) Taka nieporęczna kulka. No i cóż, nadal uważam, że to jest nieporęczna kulka, ale to jest jedyny minus tego produktu, dlatego wybaczcie, ale teraz będę sobie wzdychać!
Te kuleczki są cudowne! Balsamy pachną i działają naprawdę świetnie. Stwierdziłam, że nie będę ich nosić przy sobie, więc owocową wersję mam w pracy i ciągle się nią miziam, a miętowa wersja używana jest przeze mnie w domu. Z zasady dwa razy dziennie, na „dzień dobry oraz na dobranoc”, z tego względu, że mam ją na szafce nocnej.
Zarówno wersja owocowa jak i miętowa trafiła w moje gusta i pomimo, że są bardzo różne to każda ma swój urok. Owocowa pięknie pachnie, nie smakuje jakoś szczególnie, ale też nie ma jakiegoś nieprzyjemnego smaku. Z chęcią się oblizuje usta. Miętowa natomiast przypomina mi gumy „z Ameryki”, które dostawałam czasem od wujka, kiedy byłam dzieckiem. Ma również to do siebie, że chłodzi i lekko mrowi usta. Przyznam, że bardzo bałam się tego efektu, bo nie lubię, kiedy coś wymusza na moim ciele takie a nie inne zachowania. Jednak nie jest to jakieś intensywne, a nawet powiedziałabym, że po raz pierwszy w życiu to lubię!
Z racji tego, że balsamy mają naturalne składy to używam ich jeszcze chętniej. A tak w ogóle to z założenia powinno się je aplikować kolistymi ruchami, co też czasem robię i mam dodatkowy lekki masaż ust. Czasem jednak aplikuję jak każdą inną pomadkę i też jest ok. Balsamy są bardzo wydajne, po miesiącu codziennego używania właściwie nie ma wielkiego ubytku. Nawilżają bardzo dobrze i usta nie kleją się przy użyciu. Otoczone są ochroną i bez obaw można z nimi przeżyć całą zimę. Przy bardzo spierzchniętych ustach polecałabym jednak coś innego, ale do normalnego użytku naprawdę świetnie się spisują. Bardzo je polecam i nawet jeśli macie opory, tak jak ja miałam, to warto się skusić chociaż na jeden zapach.
Pomadki dostępne są w 4 wersjach: Strawberry Sorbet, Summer Fruit, Bluberry Acai oraz Sweet Mint. Kupić je można w Douglasie.
Ten artykuł znaleziono w wyszukiwarce Google m.in. poprzez poniższe frazy kluczowe:
- eos balsam do ust
- eos opinie
- eos balsam do ust opinie
- balsam do ust eos
Ja mam Summer Fruit i sobie chwalę :D pachnie jak kisiel w proszku ;)
Kisiel Fisiel :p O tym nie pomyślałam, ale faktycznie coś w tym jest :D
wersja truskawkowa, też całkiem fajnie się spisuje :)
Mam chęć na te pozostałe smaki, ale to już byłaby przesada ;) Może najpierw zużyję te co mam :)
Dzięki za Twoją opinię! Dokładnie tego mi brakowało do ostatecznej decyzji, że jednak ich nie kupię. Na co dzień zdecydowanie wolę szminki, więc po domu wybieram coś, co da mi „kopa” :)
Nie ma za co :) A czego używasz obecnie? Ja do wieczornej pielęgnacji zawsze lubiłam Tisane w słoiczku, taka gruba warstwa zawsze dawała radę :D
Carmex działa od wielu lat. Ostatnio też Nuxe, ale to drugie miejsce :)
A ja to znowu Carmexa szczerze nie cierpię, no po prostu już na samo wspomnienie mi źle ;) Nuxe nie znam, ale oni maja fajne te kosmetyki, wiec może kiedyś się skuszę :D
Polecam Ci Nuxe, jeśli lubisz Tisane, to Nuxe też Ci przypadnie do gustu. Jest szalenie wydajny i przepięknie nawilża usta. Wolę go od Carmex’a.
No ja właśnie lubiłam Tisane, za to Carmex’a to szczerze nienawidzę. Pewnie Nuxe świetnie się sprawdza nałożony grubą warstwą na noc :D
Moim skromnym zdaniem te balsamy wcale nie nawilżają ust, tylko zostawiają uczucie nawilżenia. Zazwyczaj sięgam po inne, lepsze pomadki. :)
Ja się tu nie zgodzę, nawet patrząc na sam skład można już powiedzieć o realnym nawilżeniu :) Przecież tam same rożnego rodzaju oleje, masło shea czyli wszystko to, co jest znane z dobrego nawilżania.
A tak z ciekawości, jakie dla Ciebie to są te inne, lepsze pomadki? Może odkryje wśród nich jakąś perełkę? :D
najwidoczniej coś poszło nie tak, bo również utrzymuję zdanie że one nie nawilżają tylko lekko natłuszczają nabłyszczają ;) masło shea również jest znane z natłuszczania, posiadam samo masło w domu i nawet po nałożeniu na twarz widać tylko warstwę olejną która nie wchłania się bezpośrednio w skórę :) więc działanie tych składników jest mocno wyolbrzymione i najwidoczniej te wszystkie składniki nie nawilżają samych ust a jedynie dodają błyszczącą tłustą warstwę która do ust nie przenika ;)
Lubię słodką miętę :)
Ja też, ja też! :D
Kuszą jak cholera ;D
Kupuj! :P Teraz jest rabat 15% z kodem 15FACE na kosmetyki do pielęgnacji twarzy i EOSek wychodzi 21,25 zł ;)
mali kusiciele :P
Tak, a do tego tacy podstępni. Dawniej nie chciałam żadnego, dziś bym chciała mieć wszystkie możliwe smaki :D
też już mam i się zachwycam :D
Który masz smak?
Strawberry Sorbet, pachnie jak lody :D
Robisz smaka!
Kupiłam jeden z ciekawości, ale na razie jeszcze się nie doczekał swojej wielkiej chwili. Może niebawem…
A którą wersje wybrałaś dla siebie? :)
Słodką miętę, bo mam miętowe Balmi i chciałam mieć bezpośrednie porównanie :)
A na tej zasadzie. A ja Balmi to nie miałam jeszcze. Warto kupić?
Zdecydowanie nie. Słabizna jakich mało.
O proszę, a tak się wszyscy tym podniecają. Chyba przez to, że ma ładne opakowanie.
a dla mnie beznadzieja, całkowicie się zawiodłam, produkt mocno przereklamowany.
Moich ust w ogóle nie nawilża, chwile po użyciu są lekko nabłyszczone ale efekt szybko schodzi, więc osobiście nie polecam ;)