Uroda
O szybkim opalaniu wraz z turbo przyspieszaczem opalania od Kolastyny
Dzisiaj biorę na tapetę opalanie. Szybkie opalanie. Mamy lato, ale z tą pogodą bywa różnie ostatnio i opalenie się wcale nie było takie łatwe. Mam kilka wesel w tym roku, jakoś trzeba wyglądać. A co robić, jeśli słońca nie ma, a do imprezy mamy jakieś dwa tygodnie i brak wieści o słonecznych dniach? No baaa, jedynie solarium. Można by jeszcze spróbować z samoopalaczem czy jakimś balsamem brązującym, ale tutaj istnieje zawsze ryzyko plam. Nie mam wprawy w aplikacji takich kosmetyków, a czasu mało. Chciałam uniknąć przykrych niespodzianek, dlatego zdecydowałam: idę na solarę. Nigdy nie lubiłam tego rozwiązania i właściwie to jestem przeciwniczką chodzenia na solarium, ale mój odcień skóry aż prosił się o choć lekkie przyciemnienie. Stwierdziłam, że jak pójdę kilka razy to nic mi się nie stanie, a będę się o wiele lepiej czuła niż z bladymi nogami. Wpadłam też na pomysł, aby przyspieszyć proces brązowienia mojej skóry, dlatego kupiłam też kosmetyk, który określany jest jako turbo przyspieszacz do opalania marki Kolastyna. Producent tutaj nam obiecuje super szybki efekt opalenizny, a do tego nawilżenie.
Na solarium łącznie byłam 5 razy. Jako bladzioch zaczęłam od średniej mocy lamp na 7 minut, po dwóch dniach znowu poszłam na 10 minut. Kolejna wizyta to już była na najmocniejszych lampach i na 10 minut. Przed każdym wejściem na solarium używałam kosmetyku Kolastyny i myślę, że bardzo przyspieszyło proces opalania. Jego zaletą jest to, że ma atomizer, więc pomysł dobry, ale niestety pryska on strumieniem, dlatego nie za bardzo się sprawdza, bo kosmetyk ląduje dookoła nas odbijając się od ciała. Ja używałam go tak, że aplikowałam na dłoń, a później dopiero na ciało. Bardzo przyjemnie pachnie i nie jest taki tłusty jak olejki, wchłania się dosyć szybko. Jeśli byłyście choć raz na solarium to wiecie, że skóra później ma taki specyficzny zapach. Jak dla mnie jest to zapach przypieczonego kurczaka ;) Po użyciu tego kosmetyku nie ma tego wstrętnego zapachu, za to jest miły dla nosa aromat produktu. Bardzo się to chwali. Wydaje mi się, że ten produkt działa, bo ja ostrożnie podeszłam do tematu szybkiego opalania, a ostatnia wizyta tak naprawdę była mi już zbędna, bo byłam wystarczająco opalona. Dodam jeszcze, że raczej mnie nigdy nie opala na brązowo, a na czerwono, a w tym przypadku było inaczej. Nie schodziła mi skóra, wszystko przebiegało tak jak powinno. Myślę, że jest to też zasługa tego produktu, bo on bardzo dobrze nawilża, więc nie otrzymujemy od razu przesuszonej skóry. Kosmetyk ten jest również dosyć wydajny, na 5 obfitych aplikacji od stóp do głów zużyłam niecałe 1/3 opakowania. Rezultaty jakie otrzymałam to opalone ciało, ciemniejsze o kilka mocnych tonów. Najbardziej złapało mnie na brzuchu, nie wiem dlaczego. Nie wstydzę się pokazać nóg, w końcu nie jestem blada, różnica przed i po jest znaczna. Do tego mam trwałą opaleniznę, a nie do kolejnej kąpieli, żadnych smug i zacieków, wszystko tak, jak powinno być. Kolejne wesele mam znowu za 1,5 tygodnia. Do tego czasu przejdę się jeszcze raz na solarium na 10 minut albo po prostu położę się na chwilę na słońcu (w końcu je mamy!), dzięki czemu opalenizna się utrwali i odnowi.
Idąc na solarium należy pamiętać, że tak naprawdę to nie jest dobre rozwiązanie, bo przyspiesza proces starzenia się skóry. Warto też używać kosmetyków ochronnych takich jak różne filtry. Ja w tym momencie na tych upałach do twarzy używam La Roche Posay Anthelios 30 na przemian z 50, a do ciała mam z Oriflame. O tych filtrach myślę też coś osobno napisać. Na rynku mamy spory wybór różnych marek, pamiętajmy o nich. Jeśli jednak zależy Ci na szybkiej opaleniźnie to kup sobie jakiś przyspieszacz opalania, na pewno Ci pomoże. Teraz już mamy mocne słońce, dlatego może lepiej opalić się tradycyjnie na słoneczku? Oczywiście wyłączając godziny około południowe, kiedy to słońce jest najbardziej agresywne. Najważniejszy w opalaniu moim zdaniem jest umiar, bo przecież nie chodzi nam o to, by nam schodziła skóra ani nie chcemy poparzeń.
Ten artykuł znaleziono w wyszukiwarce Google m.in. poprzez poniższe frazy kluczowe:
- przyspieszacz opalania
- turbo przyspieszacz opalania
- przyspieszacze opalania
Ja też jestem blada, ale jakoś nigdy mnie solarium nie kusiło :)
Mnie też nie, ale się uparłam, że mimo deszczu będę opalona na to wesele. No i byłam :)
Ja pozostanę przy bladości albo słonku w tubce:)
Ja tych tubek trochę się boję ;/
Po zimie to i moja skóra jest blada. No ale słonko jest ostatnio idealne na opalanie,tylko muszę odczekać parę dni bo położyłam się na takim średnim słonku i dostałam lekkiego udaru słonecznego! Także dziewczyny uważajcie i nie przesadzajcie ze słońcem. Ja tą kolastynę polecam właśnie na słonko super szybka i brązowa opalenizna gwarantowana.
Zapraszam do mnie
Bezpieczeństwo przede wszystkim, warto znać umiar :D
Nie przekonują mnie takie preparaty poza tym wolę jednak słońce – mocna opalenizna po solarium ma inny kolor niż ta po słońcu i łatwo z siebie zrobić spieczona skwarkę ;)
Ale co zrobić, jak słońca nie było tylko wieczne burze? ;/
ja niestety bardzo wolno sie opalam i bardzo nie lubie leżeć plackiem i nic nie robić:p
No to zawsze można pograć w piłkę na przykład ;p
ja używałam w zeszłym roku podobnego porduktu z DAX, świetnie się sprawdził, jest w formie żelu więc aplikacja jest bezproblemowa. I również oprócz braku poparzeń i zaczerwienień zauważyłam, że trochę niweluje zapach skóry po solarium :)
Z DAX to ja używałam dawno temu samoopalacza w piance i w zasadzie to byłam z niego zadowolona :)
rozglądne sie za nim w drogerii
ja unikam słońca jak ognia, nie lubię się opalać i lubię swoją bladość :).
O proszę :) Mi niby też nie przeszkadza, ale jak sobie coś ubzduram to nie ma, że boli. No i musiałam się opalić ;)
ja już na szczęście złapałam troche słońca i solarium jest mi zbędne…nie ukrywam jednak, ze swego czasu ( ok. 10) lat temu byłam uzależniona od czekoladowej opalenizny i pod lampy kładłam się regularnie 3x w tygodniu ;)
Oooooo nie, to ładnie szalałaś! Ja na pewno tak nie będę robić. Wyszło słońce, więc z niego będę korzystać :D
Ja jednak solarium mowie NIE ;-)
gdzie można dostać ten kosmetyk??:)
miałam to kiedyś… :D to była jakaś masakra :D bo posmarowałam się i zaraz byłam przypieczona xD
oooooooooooooooooooo muszę wypróbować bo bladzioch ze mnie nie z tej ziemi. a wiadomo – opalone ciało wydaje się szczuplejsze, więc.. przyda sie ;))