Lifestyle
Co zmieniło się po rzuceniu palenia? Czyli…Rok później
Halo ktoś tu pali papierosy? Przyznać się bez bicia, przecież wiem, że palaczek to tutaj też nie brakuje ;) Dziś temat trochę nietypowy i rzadko spotykany na naszych blogach , ale związany z urodą i zdrowiem. Papierosy, a konkretnie co zmieniło się po rzuceniu palenia?
Moja historia papierosowa:
Najpierw może ja się przyznam, że paliłam przez 8 lat. Paczka dziennie, najpierw mocne papierosy, później czyli jakieś ostatnie dwa lata trochę wyluzowałam na light i miętowe ;) Każdy kto mnie znał, widział, że mam zawsze przy sobie ze dwie paczki. Nigdy nie mogło mi zabraknąć, bardzo się złościłam i byłam wręcz nie do zniesienia, kiedy nie mogłam zapalić akurat w tym momencie, w którym chciałam. Byłam uzależniona i to bardzo. Próbowałam rzucić dwa razy, nie powiodło się. Dopiero za trzecim razem. Pewnie ktoś zapyta, jak mi się to udało. I pewnie myślicie też, że to jakieś przygotowania były do tego, nastawienie siebie itd, jakieś wyższe cele, że mi przeszkadzało palenie. Bzdura.
1 luty 2012. Sesja zimowa pełną parą, nauki dużo, wychodzenia mało. Za oknem mróz -32 stopni. Egzamin dopiero za 3 dni. Godzina 19, palę ostatniego papierosa z paczki oczywiście na balkonie pomimo tego, że zamarzam. Zbieram się i chce jechać do sklepu po asortyment. Wsiadam do samochodu i co? No proste, że nie zapali! Nie przewidziałam tego. Próbuje raz, drugi, trzeci i nic. Włosy siwieją w tym momencie, jedne ze złości a inne od mrozu. Wracam do mieszkania, współlokatorka zdziwiona, że jeszcze nie poszłam na piechotę. Nie mam przecież daleko. I tak naprawdę to nie wiem co to się stało, ale sprawdziłam lodówkę i pomyślałam, że po jedzenie mogę iść w takim mrozie, ale po fajki nie pójdę. A że lodówka tak zapełniona, ze światełka nie było widać… Zostałam w domu. Stwierdziłam, że wieczór przetrzymam i pojadę na drugi dzień w południe. No i sytuacja się powtórzyła. Samochód zaprotestował.
Zawzięłam się w sobie no i mamy efekt. A że uparta jestem jak osioł i stado baranów do tego, no to się udało. Oznajmiłam światu, że nie palę, że nie można mnie denerwować ani częstować papierosami. Z szafki wyjęłam kilogram krówek, zjadłam to w dwa dni. Oczywiście nie biorąc pod uwagę innych smakołyków i normalnych posiłków. Chodziłam wściekła, nie odzywałam się do ludzi przez pierwszy tydzień, bo miała ochotę ich pozabijać. Nie powiem, że było łatwo, bo i nie było. Ja lubiłam palić i właśnie to było najgorsze, nie mówiąc o przyzwyczajeniu.
Jak widać udało się. Ale musicie wiedzieć, że to nie trwało miesiąc ani dwa. Dopiero po 7 miesiącach poczułam się w miarę pewnie i nie myślałam o fajkach. Długo co? Znajomi, którzy dawno mnie nie widzieli nadal wyciągają papierosy i częstują. Nikt nie mógł w to uwierzyć, że takiej palaczce jak ja się udało.
I wiecie co? Ja sama nie wierzyłam. I pewnie gdyby nie moje samozaparcie i szczypta lenistwa to nigdy by mi się nie udało.
Dziś kiedy to piszę, mija rok jak nie palę.
Jakieś podsumowanie? Proszę bardzo.
1. Nie śmierdzę.
2. Nie mam trampka w ustach zaraz po przebudzeniu się.
3. Nie muszę wychodzić na balkon podczas mrozu, podczas jakichkolwiek spotkań.
4. Nie mam już tego męczącego kaszlu.
5. Mogę wstać kiedy chcę, a nie tylko po to, by zapalić i wrócić jeszcze na godzinkę do łóżka.
6. Nie czuję się ograniczona przez papierosy, ani w jakiś sposób dyskryminowana.
7. Przytyłam. Owszem, może nie tylko przez rzucenie fajek ale na pewno to też miało duży wpływ. Przez ostatni rok przytyłam 8 kg. Wcześniej chciałam przytyć ale tak z 2-3 kg. Mimo tego i tak dobrze wyglądam. Zrzucę sobie może z 3 kg i będę się lepiej czuła.
8. Po roku niepalenia przy moim trybie zaoszczędziłam około 4 343,50 zł. Robi wrażenie. Nie chcę myśleć ile pieniędzy poszło z dymem w ciągu wcześniejszych 8 lat. Trzeba wziąć pod uwagę, że kiedyś paczka kosztowała 5 zł, ale teraz już 12 zł.
9. Moja cera jest w dużo lepszym stanie.
10. Zaoszczędziłam sporo czasu. A to na szukaniu miejsca by zapalić, a to na wychodzeniu na balkon, z imprezy, gdziekolwiek.
11. W moim samochodzie już nie śmierdzi.
12. Czuję się lepiej odbierana przez innych ludzi. Nie ma tu co kryć, osoby niepalące są jednak lepiej postrzegane.
13. Już nawet nie wspomnę o tych wszystkich ryzykach związanych z przeróżnymi chorobami, na pewno wyjdzie mi to na zdrowie.
14. Głupio wyglądałam z papierosem w ustach.
15. Moi rodzice są szczęśliwsi. I ja sama również.
Aaaa, jest książka, dzięki której ludzie ponoć jak jeden rzucają palenie. Nazywa się to EASYWAY- Łatwy sposób na rzucenie palenia – Allen Carr. Znam dwie osoby, które dzięki niej nie palą. Ja sama jej nie czytałam, bo po prostu dowiedziałam się o niej po pół roku niepalenia. Mam gdzieś na dysku, jeśliby komuś trzeba było ;)
Ten artykuł znaleziono w wyszukiwarce Google m.in. poprzez poniższe frazy kluczowe:
- jak długo chce się palić po rzuceniu
- włosy po rzuceniu palenia
Moich dwóch znajomych również rzuciło pod wpływem tej książki. Co prawda nie palą dopiero kilka miesiący, ale są na dobrej drodze.
Jak są uparci – to rzucą :)
Przeczytałam tę książkę, bardzo sprytnie napisana, polecam :)
Ja mam nadzieję nie będę musiała jej już czytać ;)
Piąty dzień i pierwszy piątek bez papierosa, dopiero dzisiaj odczuwam dyskomfort, ale nie dam sie, nie tak łatwo tym razem. Izolda <3! Dokończyłam książkę, czuję sie teraz zobowiązana...
Kropek, nie pal, nie pal! Jedz rogaliki!
PS Od razu wiadomo, kto komentuje :) hahaha
<3!
Nie serduszkuj mi tu tylko wbijaj do Rz. :)
Mój kuzyn próbował z tą książką..Udało mu się na 2 miesiące i zaczął palić znowu.
Niestety papierosy to paskudny nałóg, a najgorzej jak palenie sprawia przyjemność..
Oj, to chyba zabrakło mu samozaparcia.
W mnie tego akurat nie brakuje, więc dałam radę :) I masz rację, ciężko kiedy lubi się palić, ja właśnie tak miałam..
Oj tak..stary koń a ciężko było mu odmówić gdy ktoś go częstował przy jakimś piwku i wrócił do palenia spowrotem, chociaż zarzeka się, że rzuci.
A Tobie gratuluję samozaparcia. Brawo! To nie lada sztuka rzucić palenie.
Teraz to już wiem, myślałam, że mi szybciej pójdzie z tym rzucaniem, ale nieźle mnie w sumie wymęczyło…
Paliłam 10 lat,a po 3 dniach wiedziałam że już nigdy do tego nie wrócę. Brzmi to dziwnie ale ja tak zawsze miałam – jak sobie coś postanowiłam to nie ma siły żebym nie postawiła na swoim. Co najśmieszniejsze rzucałam otoczona samymi palaczami ;D Tak naprawdę po 2 tygodniach przeszła mi już zupełnie ochota, później było z górki :) Niestety u mnie też waga wzrosła, ale teraz znowu się zawzięłam i mam nadzieję że zmaleje ;D
Najważniejsze w tym wszystkim że mamy to już za sobą :D Nigdy więcej!
No byłoby to co najmniej idiotyczne jakbyśmy po takim czasie wróciły do fajek ;/
Gratuluję i Tobie, że się udało :D
Gratulacje, jesteś uparta tak jak ja :D Ja na szczęście nigdy nie paliłam i nie zamierzam. Kiedy czuję dym od kogoś kto przechodzi obok, od razu boli mnie głowa :)
No mi teraz też śmierdzi jak czuję fajki, ale kiedyś tak nie było.
Zawziętość czasem się przydaje jak widać :)
Ja też mam za sobą papierochy, odstawiłam je z dnia na dzień.Szczęscie takie,że łątwo mi poszło o nich zapomniec. Przytyć nie przytyłam i mam nadzieję,że tak zostanie. Też teraz tak sobie myślę jak to głupio musiałąm wyglądać z papierosem w gębie, fuj blee ;) Gratulacje i dla Ciebie ;)
Dzięki! I Tobie również gratuluję :)
Z dnia na dzień łatwiej jest rzucić, moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak „ograniczanie palenia po to by w końcu rzucić”. Nikomu z moich znajomych się nie udało w ten sposób.
o rany ja tez paliłam , ale u mnie historia była nieco inna ….palił moj były więc początkowo właściwie popalałam przez jakieś 5 lat – wypalałam ile papierosów miałam ( a własciwie ile on miał) , a jak nie miałam to nie paliłam – pózniej przestałam palic , bo zaszłam w ciązę , po urodzeniu dziecka wróciłam do popalania po jakimś roku i zaczełam jarać czerwone regularnie pól paczki przynajmniej . Jednak po pół roku uznałam , że jednak rzucam .Rzucałam chyba ze sto razy , ale najdłużej bez palenia wytrzymywałam tydzień. Postanowiłam z czerwonych przerzucić się na lighty , potem lighty zamieniłam na mentolowe badz inne smakowe – a mój kaszel po prostu był zabójczy – w planach miałam ograniczanie ilości wypalanych papierosów aż zaprzestane całkiem palic … Jednak nic z tego ! Mój ówczesny chłopak(obecnie mąz) niezbyt przychylnie patrzył na moje palenie
i zaproponował mi abym kupiła tabletki TABEX na rzucanie palenia .Te tabletki mi pomogły na maxa , po 2 tygodniach zapomniałam o papierosach . Pare miesięcy pózniej jednak znów wrociłam na do palenia – mój mąż tez zaczął nawet palic – jednak po 2 miesiącach znów to rzuciliśmy i obecnie mijają juz 2 lata jak znowu nie palę . I szczerze powiedziawszy choć juz tyle nie palę to jednak do dziś raz na jakis czas mam ochote poprosic kogos o papierosa – mimo chęci jednak tego na szczęscie nie robię !
Paliłam i rzuciłam 1,5 roku temu w czerwcu. Paliłam długo i też się szybko denerwowałam. Miałam ostatniego papierosa w paczce, spaliłam i powiedziałam dość. Było ciężko i do dzisiaj nie wierzę, ani inni że mi się udało. 2 miesiące po odstawieniu dowiedziałam się że jestem w ciąży :)
Nie palę, i nawet jak ktoś pali obok mnie to nie ciągnie mnie aby zapytać ej no daj! Jestem z siebie dumna, a zrzucenie kilogramów to mam nadzieję tylko kwestia czasu. Gratuluję!
Co do książki, kilka osób z mojej rodziny ją przeczytało, i tak jak podczas czytania były widoczne nadzieje że to już koniec, tak po zamknięciu okładki i ostatniej strony wszystko powróciło do normy. Palą i co tydzień słyszę że rzucają
No to nie wiem, moi porzucali. Może do tego wszystkiego trzeba po prostu chcieć, albo mieć w sobie jeszcze więcej samozaparcia? Nie wiem, ja sama jej nie czytałam…
Gratuluję, że rzuciłaś. To paskudny nałóg nie tylko dla naszego ciała, jak również psychiki.
mogłabyś podrzucić tę książkę? :>
diggerowa kopci? :>
Digg, poszło na maila. Swoją drogą, nie wiedziałam że palisz ;p
Kiedyś popalałam, teraz smród papierosowy sprawia, że mam ochotę zabić osobę palącą. Moi rodzice palą, mama to tam czasem tylko, jak jestem w domu to albo się ukrywa, albo nie pali. Ale ojciec to chodząca tragedia, pali chyba od czasów licealnych, teraz ma ponad 60 lat i nie dość, że wygląda strasznie (sorry tato), to jeszcze kaszle niesamowicie. Czasem jak jeżdżę z nimi samochodem to mam ochotę wysiąść tak mnie irytuje dym papierosowy, po prostu się duszę.
Brrrr, zakazać sprzedaży tytoniu :D
I dzięki za tytuł książki, już wiem co kupić rodzicom na urodziny ;)
A u mnie rodzice nie palą, ale brat już tak. Teraz on jest czarną owcą w rodzinie, ja już nie palę ;)
gratulacje i oby tak dalej…
No nie zamierzam wrócić do palenia. Byłoby to co najmniej głupie z mojej strony.
Po pierwsze – gratulacje!!
U mnie jest dziwna historia, bo 'palę’ od 8 klasy podstawówki. Słowo 'palę’ jest w cudzysłowie, pomnieważ u mnie jest to max 5 sztuk dziennie (no chyba, ze imprezka to wiadomo).
Moi rodzice nie wiedzą, więc nawet jak jestem z nimi dwa tygodnie na wyjeździe to nie zapalę ani jednego i mnie w ogóle nie ciągnie. W pracy nie palę, bo NIE i już.
Taki dziwy przypadek ze mnie :P
Logiczne jest więc pytanie – po co w ogóle palę? Bo lubię :P I tu się pojawia mój mąż – palacz (paczka dziennie) i po prostu lubimy sobie iść razem na balkon na dymka. Jak go nie ma, to też pójdę, bo czemu nie :)
Jak on rzuci to ja też. Mi to chyba pójdzie łatwo, ale jemu już niekoniecznie …
Zawsze zazdrościłam takim ludziom, że idą na imprezę i sobie podpalą i NIC im się nie dziej na drugi dzień, nie ciągnie ich. U mnie się to nie sprawdza. Wiem, że jak zapalę jednego, choć raz się zaciągnę to pójdę po paczkę i będę od nowa palić.
Dlatego nie próbuje nawet, chociaż moja bardzo dobra koleżanka paliła baaaardzo długo i baaaaaaardzo dużo. Rzuciła. Któregoś razu stwierdziła, że spróbuje i mówi, że to była najlepsza rzecz, jaką mogła zrobić. Porzygała się i powiedziała, ze nigdy więcej :P Od tego czasu jej w ogóle nie ciągnie :)
Oczywiście nie polecam tego sposobu tylko tak jako anegdotkę chciałam wrzucić :)
Ja to już różne rzeczy słyszałam, jakieś takie legendy, o jedzeniu nawet fajek, piciu wody po petach, palenie paczki na raz… oj fuj.. aż mnie w brzuchu zakręciło.
Każdy jak widać ma swoją metodę, ważne, że skuteczną :D
O matko :O
Ciekawe do czego by się mój mąż posunął :P
Może mu nie podsuwaj tych pomysłów, bo będziesz później latać i sprzątać pół domu po nim.
Swoją drogą, mężczyźni nie mają chyba aż takiego parcia na rzucanie palenia jak kobiety, przynajmniej u mnie jakoś tak mniej ich.
Mi ta książka w pewien sposób pomogła, choć naiwniakiem nie jestem. Też paliłam osiem lat. Rzuciłam w czerwcu 2012 i już od jakiegoś czasu czuję się kompletnie wolna, nie męczyło mnie tak długo, jak Ciebie :)
To dobrze, ja trochę się nacierpiałam, miałam milion humorów, dwa miliony cukierków dookoła, ale koniec końców NIE PALĘ :D
I to się liczy :D
:D
mi też by się przydała ta książka …
mogę prosić?? monccia8@wp.pl
Jasne, już wysyłam :D
Gratulacje :)
Dzięki :D
Jestem pełna podziwu dla Twojego osiągnięcia! :) Ja obecnie zmagam się z uzależnieniem do słodkości… Schudłam 14 kg i mam okropną ochotę powrócić do dawnych nawyków żywieniowych. Chodzę ciągle podenerwowana i mam ochotę zjeść konia z kopytami. Jednak muszę się pilnować, aby zachować figurę. W końcu tak ciężko sobie na nią zapracowałam. Echh niestety trzeba być twardym i trwać w swoich postanowieniach. Poziom mojej wytrwałości odrobinę wzrósł po przeczytaniu Twojej wypowiedzi. ;)
Trzymaj się, to się naprawdę opłaca!
Ja na początku myślałam, że nic mi to nie da jak przestanę palić. Myliłam się bardzo, życie bez papierosów jest całkowicie inne. Lepsze :) Ale to się dopiero docenia, jak się pozna obydwie sytuacje.
gratuluję :D
ja nigdy nie paliłam i nie mam zamiaru, bo fajki najnormalniej w świecie śmierdzą! i to do tego stopnia, że jak w szkole któryś kolega zapali na przerwie i usiądzie ze mną to go wywalam z ławki i otwieram okno :P
Jak byłam małą dziewczynką to zawsze wszystkich wujków opieprzałam i powtarzałam, że ja nie mogłabym palić i że nie będę. Potem przyszedł czas dojrzewania i pierwszego papierosa. Jak zapaliłam pierwszego tak już paliłam. I teraz, kiedy rzuciłam, wiem, że byłam mądrzejszą małą dziewczynką niż nastolatką. Ale każdy uczy się na własnych błędach :D
paliłam ponad 10 lat.
rzuciłam z dnia na dzień praktycznie, pewnego poranka otworzyłam ślepia, odetchnęłam i powiedziałam sobie: „to jest ten dzień, od dziś nie śmierdzę!”. jakiś czas wcześniej przestałam palić w domu, poczułam jak strasznie śmierdzą meble, wyprane ciuchy w szafie i ja, wracająca z pracy czy imprezy. doszło do tego, że wstydziłam się taka fajkowa iść między ludzi – wsiąść do tramwaju czy wejść do sklepu. no i ta kasa idąca z dymem! im droższe były papierosy, tym bardziej bolało.
cudownie jest być wolnym i pachnącym :))
ajka, wiem o czym mówisz.. Nie raz i nie dwa po prostu człowiekowi wstyd, że śmierdzi tym gównem ;/ Ile to żartów trzeba było czasem mówić, by jakoś uratować sytuację. Dobra mina do złej gry.
doczytałam, że wspomagałaś się krówkami, u mnie to były mandarynki – pochłaniałam tonami, do tego stopnia, że uczuliłam się na cytrusy:D
najgorsze jest to, że paląc nie czujesz tego smrodu, albo nie chcesz czuć, bo chwile z papierosem są przecież takie fajne, relaksujące. u mnie w pracy pali w tej chwili już tylko jedna babeczka, pozostali, łącznie z szefem palącym od 30 lat, rzucili. smutno mi, że nie mogę przekonać mamy i siostry, ale mocno wierzę, że w końcu się doczekam, bo każdy sam musi do tej myśli dojrzeć:)
Tak, krówki mi się już zawsze będą kojarzyć z tamtym okresem. Jadłam je workami!
Mnie przekonywało sporo osób, bym rzuciła. Nigdy nie słuchałam, bo tak naprawdę to lubiłam palić. Dawało mi to przyjemność i nie widziałam powodu, bym miała ją sobie odbierać. Mimo to, bardzo się cieszę, że zrezygnowałam z tej „przyjemności” :)
Trzymam też kciuki za Ciebie i za mamę i siostrę, może i na nie przyjdzie pora :)
Gratuluję samozaparcia :)
Dzięki!
Ja palę , czerwone setki … nie rzucam bo nie mam takiego samozaparcia … nie chcę rzucać a to chyba najgorsze ;p
Współczuję. ;)
Wiem o czym mówisz. Ja tam lubiłam palić. A i miałam moment, że paliłam czerwone sety… To były siekacze ;/
No proszę! wielkie WOW dla Pani ;) gratuluję wytrwałości :)
Ja od kąd pamiętam, czyli od zawsze byłam uczulona na tytoń, papierosy,dym…itp…dlatego tato poddał się czemuś tam i z dnia na dzień przestał palić, ale za to zawzięcie szamał mentosy i cukierki miętowe :)
Natomiast ja w wakacje 2011 rozpaliłam się w 2 mies niemiłosiernie, ale pracowałam na krecie, 4mies, więc takei troszke wakacje….wieczorne drinki w barach, znajomi…wszyscy plą…a do alkoholu fajnie było zapalić mentolowego…o dziwo tam mi bardzo smakowały :o po powrocie kupiłam paczkę i po prostu mi zbrzydły… jednak to nie dla minie na szczęście, bo strasznie źle się czuję po 1 zaciągnięciu ;)
Ps. otagowałam Cię na moim blogu do 'The Versatile Blog’
Jeśli masz ochotę ujawnić kilka faktów ;)
Są takie zabiegi jakieś oczyszczające, ja nie zgłębiałam się w temat, bo moje rzucanie palenia to totalny przypadek (który na pewno przypadkiem nie był).
Dziękuję za otagowanie, ale ja wykonywałam podobny tag już jakiś czas temu…
Ale masz samozaparcie podziwiam:)Przydałoby mi się takie samo w diecie, gratulacje:)
No teraz to i ja mogłabym się za jakąś dietkę wziąć. Z 3 kg zrzucić, no nie zaszkodziłoby ;)
Wow, i to się nazywa sukces! Gratuluję! :)
Ja sama nigdy w życiu nie miałam papierosa w ustach, ale mam swoje uzależnienia (chociażby to od słodyczy czy uzależnienie od Internetu…) i wiem, jak trudno się z nimi walczy. Byłam też świadkiem, jak mój dziadek po około 40 latach palenia postanowił rzucić. Zawsze na papieroska wychodził na strych- aż pewnego dnia stwierdził, że mu się chodzić nie chce i nie będzie palił. I od tej pory nie zapalił ani jednego papierosa. Nie wspomagał się niczym, jedynie prawie cały czas trzymał w ustach zapałkę (tak, jak kowboje na amerykańskich westernach trzymają źdźbło trawy :P).
To ja zamiast zapałki miałam krówki, które kończyły się w ekspresowym tempie :D
ja nie palę od ponad 5 lat, miłość dużo zmienia ;)
o proszę, to fajnie! Kolejny plus zakochania się :D
Gratuluję! Ja sama nigdy nie paliłam. Zdarzyło może mi się 3-4 razy w życiu spalić ze 2 papierosy. Ale to nie dla mnie. I cieszę się, że mi nie posmakowało :) Powodzenia i wytrwania w takim stanie :) !
Ja już nie wrócę do papierosów, wytrzymałam bardzo długo i szkoda by było to zmarnować.
Ja nie palę, ale moja starsza koleżanka tak i teraz żałuje, że zaczęła :(
Znam mnóstwo takich osób. Ja sama taka byłam, że niby żałowałam, ale nic mi się z tym nie chciało zrobić.
Szacun :)
Podziwiam Cię za To że rzuciłaś :) Wiem że to nie takie hop siup…
Mój kolega chce rzucić… gada i gada a efektów ani prób nie widać :/
Najgorzej jest się zebrać właśnie w sobie, żeby coś zrobić w tym kierunku :)
Ja paliłam 10 lat, paczka dziennie to czasami było mało, lubiłam palić, nigdy nie robiłam podejścia do rzucania aż przyszedł ten czas kiedy powiedziałam dość, nie palę już 2,5 roku :)
To widzę, że nie tylko ja lubiłam palić. Dla mnie to była chwila wytchnienia, relaksu, sposób na stres… Cieszę się, że i Ty już nie palisz.
z reka na sercu moge powiedziec-nie pale dla mnie too obrzydlistwo.
I dobrze :)
Gratuluję!!! Nie da się ukryć, ale niestety należę do grupy palaczy…:( W sumie palę z 8lat, miałam przerwę tylko na ciążę i karmienie (jak zaszłam na sam zapach dymu tytoniowego mnie mdliło, a z dniem kiedy przestałam mieć pokarm, pragnienie nikotyny powróciło…;( ) Podziwiam Cię, bo maksymalnie wytrzymałam 1,5dnia a mąż miał mnie po prostu dość… Strasznie chciałabym rzucić. Jakbyś miała chwilkę to proszę o tą książeczkę na maila: zuzumama.handmade@blogspot.com
Zobaczysz, że rzucisz palenia jak będziesz leżała na stole operacyjnym. ;)
aa1kamila, a dlaczego ZuzuMama miałaby od razu leżeć na stole operacyjnym? Miejmy nadzieję, że tak nie będzie.
ZuzuMamo, wysyłam książkę na maila i trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki :D
Ja nie wyobrażam sobie kobiety, która ma w ustach papierosa. Bardziej pasuje to do mężczyzn. Ja nie palę i nie będę palić. Nie wiem jak można być tak głupim, żeby sięgnąć po pierwszego papierosa i myśleć, że to tylko niewinne, nic nienaczoce wdychanie dymu. Każdy mądry człowiek wie do czego prowadzi paleni. No trudno… Dużo osób musi się nauczyć na własnych błędach. Dla mnie najgorszą rzeczą u palaczy są żółciutkie ząbeczki, śmierdzące ubrania, dom. Jeśli chodzi o choroby to niektórzy wg. nie chorują, a znam taką kobiet, która zmarła przez swojego męża. Mimo to, że nie paliła! Tylko przebywała w jego otoczeniu i widocznie palił przy niej (wdychała z powietrzem). A ile forsy wydaje NAŁOGOWY palacz. Nie ma mowy, żebym miała nawet w ręce papierosa. Fuj! ;)
A można być tak głupim, na przykład ja byłam. I nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to tak wciąga. A może inaczej, nie zastanawiałam się nad tym. I cieszę się, że to przeżyłam, jestem mądrzejsza o kilka doświadczeń z tym związanych.
Cieszę się, że Ty byłaś mądra od zawsze i nie zrobiłaś tej głupiej rzeczy jaką jest sięgnięcie po papierosa.
Gratuluję!
Dzięki rzuceniu palenia zaoszczędzisz na prawdę dużo zdrowia :)
Super, że udało Ci się tak rzucić:) Jak ja to mówię 'Nic nie dzieje się bez przyczyny’ i może tak miało być:))
hahaha, no może masz rację, za kilka dni samochód mi normalnie odpalił ;p
Ja osobiście nie palę i papierosów nie uznaję ale widzę po znajomych z otoczenia jak trudno jest rzucić dlatego gratuluje ! I nie daj się więcej skusić ;)
Nie ma mowy, nie chcę już palić i śmierdzieć.
Gratulacje :)! Ja należę do grupy palaczy, ale powiem szczerze (chociaż pewnie nie zabrzmi to optymistycznie), że na razie nie myślę o rzucaniu ponieważ bardzo lubię te chwile przerwy z papierosem. Ostatnio jednak przerzuciłam się na e-papierosy z mniejszą dawką nikotyny – zobaczymy, być może będę stopniowo zmniejszać ilość nikotyny. Wiem, że pewnie e-fajki dużo zdrowsze nie są, ale teraz chociaż nie śmierdzę i nie przeszkadzam swoim nałogiem niepalącym. Pozdrowienia :)!
I wiem o czym mówisz, też jakoś nie miałam parcia na rzucanie palenia. Bo i po co skoro lubiłam zapalić? Jeśli tylko jest Ci z tym dobrze… to czemu nie? :) Kiedyś może i na Ciebie przyjdzie pora.
Trzymaj się!
Ja bym taką książkę chciała choć nie palę :)
Gratuluję świetny wybór :D
Chcesz to mogę Ci wysłać mailem w pdf :D
Gratuluję samozaparcia :)
Dzięki ZołzAnno :D
Ja też paliłam jakiś czas,ale cieszę się,że mam to już za sobą ;)
PS: Wyczekuję paczki;*;)
Ja też się cieszę, że udało się rzucić :D
Dzisiaj paczka poszła, więc spodziewaj się :)
gratuluję wytrwałości i podziwiam, ze nie skusiłaś się na spotkaniu :)
ja dzisiaj powiedziałam sobie, ze przed egzaminem palę ostatniego papierosa. :)
Nie ma szans, żebyście mnie namówiły ;) Do spotkania zawsze, do palenia nie ;p
Gratuluję kochana!
Też paliłam długo i intensywnie, a w tym miesiącu minie rok od mojego ostatniego papierosa. Mnie pomogła… ciąża ;D Chyba najskuteczniejsza metoda ekspresowego rzucania palenia ;) Poza oczywistym faktem szkodliwości papierosów, po prostu mnie od nich odrzuciło. Na samą myśl o nich robiło mi się niedobrze. Tak samo miałam z alkoholem, kawą i smażonym mięsem ;) Teraz Kubuś jest już na świecie, myśl o papierosach już mnie tak nie obrzydza, ale karmię, więc dalej dzielnie się trzymam. Planujemy dla Małego rodzeństwo, więc pewnie zanim skończę go karmić, to znów będę w ciąży.
A po takiej kilkuletniej przerwie i dzieciach w domu o papierosach mogę zapomnieć. Nie wspominając już o tym, że pewnie i tak nie będę miała czasu o nich pomyśleć :D
Pozdrawiam! :*
Ja jestem uzalezniona od kawy… Wiem glupio brzmi ale czasem pije 5 kaw dziennie i ostatnio pije po jednej i mam ochote wystrzelac wszystkich na okolo… Skóra mnie swędzi, ręce mi dygoczą…. Nie chce przestac pic kawy ale chce ograniczyc bo moj organizm nie wytrzymuje juz niestety ale ciezko jest strasznie:(
zazdroszczę i podziwiam! ja sama zabrać za rzucenie się nie mogę.. wiem, że to tylko wymówka i trzeba przede wszystkim chcieć.. tym bardziej jak pomyślę o tym ile kasy idzie z dymem.. ehhh :/
Gratulację kochana tak trzymać :)
nic tylko pogratulować :) ja nigdy nie miałam papierosa w ustach…
Gratuluję !
Mnie na szczęście do papierosów nigdy
nie ciągnęło i chyba tak juz zostanie :)
Ja też rzuciłam i bardzo mnie to cieszy ;) Palę jeszcze na imprezach, głównie jak piję jakiś alkohol ale to 2 papierosy na miesiąc :) Namawiam swojego chłopaka bo teraz nie mogę znieść tego zapachu :D
Przeczytałam tą książkę i dzięki niej rzuciłam palenie… na jakieś 4 miesiące. Niestety, nałóg okazał się być silniejszy.
Ale teraz – podobnie jak Ty – nie palę już od około roku. Motywacja była ogromna, ponieważ zaczęliśmy starać się z Mężem o dziecko i w związku z tym chciałam „doprowadzić się do porządku”, w każdym calu ;) Teraz jestem już w 4 miesiącu ciąży i o papierosach zupełnie przestałam myśleć. Chociaż jak to się mówi: „Palaczem jest się przez całe życie”.
Oby u nas się to nie sprawdziło – życzę tego i Tobie i sobie :)
Mam nadzieję, że nie palisz do dzisiaj! :)
Gratuluje ;) Tez juz niepale 9 miesiecy
Najważniejsze, że człowiek po rzuceniu palenia jest wolny w tej kwestii.
A mnie się wydaje, że nigdy nie będzie do końca wolny. Musi się bardzo pilnować, by nie wrócić do swojego nałogu.
To prawda, palacz będzie palaczem niepalącym.
Bardzo fajny wpis choć uważam, że obecnie każdy palacz jest na tyle uświadomiony o skutkach palenia, że na pewno takie treści go nie odstraszą. Gorzej mają się sprawy dla osób nie palących i nie chcących wdychać dymu nikotynowego… tutaj na ratunek mogły by przyjść miejsca przeznaczone tylko do palenia tak aby osoby nie palące mogły odetchnąć spokojnie
Brawo :) jestem pełna podziwu, sama właśnie zamierzam rzucić palenie więc na pewno te rady mi się przydarzą :)
I jak poszło? Mam nadzieję, że dałaś radę!
Paliłem dwie paczki cienkich po utracie przytomności i udarze niedokrwiennym w styczniu 2015 juz nie zapaliłem
Szczęście w nieszczęściu, co? Ja już prawie 4,5 roku nie palę i czuję się znakomicie!
Witam ja z takim zapytaniem: Palę jakieś 8 miesięcy. I czy po takim okresie palenia rzucają papierosy mogę przytyć ? Oczywiście chce zacząć biegać i ćwiczyć w tym czasie.
Szymon, wydaje mi się, że to zależy właśnie od tego ile będziesz się ruszał po samym rzuceniu palenia. Ja pamiętam, że wtedy myślałam tylko o jedzeniu, jadłam zdecydowanie więcej to i przytyłam. Myślę, że gdybym więcej ćwiczyła i biegała to problemu by nie było. Każdy inaczej znosi rzucenie palenia, ale zdecydowanie warto jest przestać palić. Nie martw się, że możesz przytyć parę kilo, najwyżej ciut więcej pobiegasz :) Ja ostatnio zrzuciłam prawie wszystko co przytyłam od tamtego czasu i czuję się rewelacyjnie. Trzymam za Ciebie kciuki i daj znać jak Ci idzie!
w artykule są wyszczególnione choroby dla tych co palą a co z ludzimi którzy nie pala i umierają na podobne przypadki znam ludzi którzy pala cale zycie i dozywaja setki a znam tez takie ci w zyciu nie miały papierosa w ustach i odeszli bardzo wcześnie z tego swiata
Oczywiście, że tak. Nie zmienia to jednak faktu, że palenie negatywnie wpływa na zdrowie i takie choroby występują częściej u palaczy niż u osób niepalących.
Takie osoby mogą spokojnie palić, bo czy będą palić czy nie to i tak wcześniej umrą.
Witam,nie palę 8dni -szczerze jest bardzo ciężko ,chwilami mam wrażenie ,że nie dam rady pozd .Trzymam za Was kciuki -mam nadzieję ,że macie w sobie siną wolę :)
Dasz rade ja nie pale juz dwa tygodnie i jest coraz lepiej
Za dwa dni minie 5 lat odkąd nie palę, 4 lata od tego wpisu. Niesamowite uczucie, czuję się wspaniale z tym, że nie jestem uzależniona :) Wierzę, że i Wam się powiedzie!
Kochani, ja paliłam od 17 roku życia, do 44, czyli 27 lat, z przerwą na ciążę i karmienie córci. Rzuciłąm 3 lata temu, na początku było okropnie – wiadomo uzależnienie b. duże, ale teraz spoko, Najważniejsze to NAPRAWDĘ chcieć rzucić, to cała recepta. Mozna sobie pomagać gumami, plastrami, czymś lekkim na uspokojenie. Trzeba dużo wypoczywać, unikać ludzi palących, a na pewno się uda. Za wszystkich rzucających trzymam kciuki.
Ania! Ogromne gratulacje! Super, że Ci się udało.
Ja ten artykuł napisałam 4 lata temu, a więc jutro mija 5 lat odkąd nie palę. Jest mi z tym cudoooownie!
Hej! Powiedz mi czy jest możliwość skontaktowania się z Tobą prywatnie bądź meilowo? Od 11.03.2017r. nie palę, na początku przez pierwsze 10 dni była euforia i szczęście. Teraz jest coraz gorzej, strasznie się męczę a nie chcę się poddać, bo rzucałam już mniej więcej 15 razy. Mam 22 lata, a palę od 7 z roczną przerwą. Jeśli to możliwe bardzo Cię proszę o kontakt meilowy ppaula7@onet.pl. Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji jak Ty kiedyś, też mało kto we mnie wierzy, paczka – w sumie ponad paczka szła z dymem dziennie, moje śniadanie to były 3 papierochy, nawet wstawałam na fajkę a później znowu na godzinę szłam spać.. Straszne.. Potrzebuję po prostu rozmowy/wsparcia którego mi brakuje. Każdy mówi, żebym lepiej paliła bo jestem nie do wytrzymania :-(
Pozdrawiam ciepło!
Paula
Wysłałam maila ;)
Ja przytyłem… nie było to nic przyjemnego ale silna wola może się wszystkiemu przeciwstawić i pokonać nawet największe niedoskonałości :)
U mnie zaraz miesiąc stuknie :) Zaczęłam z desmoxanem, a drugiego dnia sięgnęłam po książkę Easyway. Na mnie zadziałała rewelacyjnie i Desmoxan odstawiłam po 5 dniach :) Zastanawiam się tylko kiedy zniknął takie myśli mniej więcej teraz raz dziennie, aaaa….zapaliłabym :)
minęło tyle czasu od Twojego posta… powiedz… wróciłaś do palenia? Pozdrawiam